Music

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 73. "Gdzie jesteś, Justin?"



- uczyłem się w renomowanej szkole tańca, ale nie mówmy teraz o mnie - złapał moją dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy- Claro spodobałaś mi się i muszę ci to powiedzieć. Nie chcę rozmawiać o tańcu, szkole i innych rzeczach, które i tak nas nie interesują, ale chcę poznać ciebie...- zbliżył swoją twarz bliżej mnie, tak że czułam ciepło jego oddechu na mojej szyi- ... głębiej.
Zaniemówiłam, zdrętwiałam i zszokował mnie. Byłam w kropce, a w słuchawce nadal panowała głucha cisza...
W mojej głowie panował totalny zamęt. Przystojny młodzieniec stojący naprzeciwko mnie, chcący mnie poznać bliżej, może aż za blisko. Zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam w stronę, gdzie ostatnio stał Justin. Zniknął. Na jego miejscu rozmawiało dwóch mężczyzn tak samo elegancko ubranych, trzymając w dłoniach lampki z szampanem. Teraz wiem co ogarnęło mój rozum – strach, niepokój, dezorientacja.
-Claro..-głos Jamesa wybudził mnie z rozmyśleń
„Cholera Justin, gdzie jesteś?!” -krzyczałam w środku, modląc się o to bym chociaż usłyszała jego głos w słuchawce.
Wiedziałam jednak, że moim celem jest znalezienie skradzionego towaru i na tym musiałam się skupić.
- O czym myślisz?- mruknęłam uśmiechając się zadziornie.
- Chodź pokażę ci – złapał moją dłoń i zaczęliśmy iść w stronę wind.
Mijaliśmy tłumy osób, które były zbyt zajęte rozmową i piciem wina niż nami. Wyszliśmy z balowej Sali, a James kierował mnie wzdłuż korytarza, gdzie na końcu znajdowały się windy. Ciągle trzymał moją dłoń, jakby nie chciał żebym uciekła. Ani przez moment nie przestałam oglądać się za Justinem. Moje serce biło szybko i można powiedzieć, że czułam każde jego uderzenie w mojej piersi. Niepewnym lecz szybkim krokiem weszłam do jednej z wind nadal trzymana przez Jamesa. Jego dłoń była ciepła w przeciwieństwie do mojej. Ruchem palca nacisnął guzik piętra, a drzwi zamknęły się.
-Gdzie mnie prowadzisz? -spytałam po pewnej chwili gdy już jechaliśmy do góry.
-Powiedzmy, że mam dla ciebie niespodziankę- kącik jego ust uniósł się, ale nie spojrzał na mnie. Jego wzrok utkwił na elektrycznej tablicy pokazującej na którym piętrze jesteś.
Piętro 10. Winda się zatrzymała, a James mocniej ścisnął moją dłoń, lecz ani razu nie spojrzał na mnie. Drzwi się otworzyły, a on ruszył pewnym krokiem przed siebie ciągnąc mnie za sobą. Nie przypominał tego Jamesa, który przywitał się ze mną jakbym była księżniczką, a on księciem. Teraz był bardziej bezpośredni i obcy. Jakby nie chciał spojrzeć mi w oczy, jakby w ogóle nie było w nim tego blasku, którego widziałam w Sali balowej.
Szliśmy długim korytarzem. Na każdej ścianie wisiały stare obrazy z lat 50., a farba na ścianie nie wyglądała na nową. W słuchawce nadal panowała cisza. Bałam się o każdy mój następny krok.
„Co robić? Co robić?”- pytałam się sama siebie. Teraz moja wewnętrzna „ja” siedziała cicho, kiedy jej najbardziej potrzebowałam. Jej i jej pozornie głupich rad.
Drewniane, ciężkie drzwi z numerkiem 124 zostały pchnięte przez zielonookiego. Wnętrze pomieszczenia niczym nie odróżniały się od innych hotelarskich pokoi z tych wszystkich filmów. Ściany były koloru przyćmionej czerni, na środku stało duże, małżeńskie łóżko z śnieżnobiałą kapą, a naprzeciwko znajdował się telewizor. Jedyne co bardzo mi się podobało to, że z wielkich okien zajmujących całą ścianę, można było zobaczyć to wielkie miasto.
Podeszłam bliżej i zajrzałam zza zasłonę oglądając widok innych wysokich budynków. Światło bijące z ulicznych neonów oświetlało dzielnice.
- Los Angeles nigdy nie śpi- szepnął cicho łapiąc mnie w pasie swoimi ciepłymi dłońmi- i my też dzisiaj nie będziemy…
Piękny widok już przestał się dla mnie liczyć. Teraz wszystko wydawało się chore i straszne. Poczułam jak w moim przełyku tworzy się gula, która utrudniała mi oddech. Ścisnęłam dłoń w pięść, jakbym w niej chciała schować cały swój lęk i złość. Złość na Justina, że siedział cicho, właśnie wtedy kiedy chciałam żeby dużo gadał.
- Daj mi chwilę. Gdzie łazienka?- odsunęłam się, gdy jego usta zaczęły muskać moją szyję. Wzdrygnęłam się.
Zaśmiał się, a ja śpiesznym krokiem ruszyłam w stronę drzwi łazienkowych.
Zatrzasnęłam je i przekręciłam kluczyk.
-Czekam na ciebie!- usłyszałam głos chłopaka zza drewnianej powłoki.
Jak najszybciej chciałam się skontaktować z Justinem. Teraz nie liczyło się dla mnie nic, żadne narkotyki, żaden James i jego słodki uśmiech. Chciałam po prostu stamtąd uciec. Najlepiej do domu, mojego domu, gdzie miałam swoją pracę, moją Sarę i kochane łóżko, w którym czytałam moje ukochane kryminały. Teraz mogłabym napisać jeden z nich. Mogłabym go umieścić w kategorii „Na faktach, z nieznanym zakończeniem”.
-Justin, cholera jasna! Odezwij się! Czemu mnie zostawiłeś?! Co mam robić?!
Szeptałam wręcz próbując krzyczeć. Gdyby nie to, że James był w pokoju obok, na pewno bym się wydarła.
Żadnej odpowiedzi… kompletna cisza. Czy on mnie w ogóle słyszał?
Spojrzałam w lustro wiszące nad umywalką. Byłam blada, blada jak ściana. Pasemka włosów zdążyły już uciec z ideału mojej fryzury, czerwona szminka straciła swój odcień.
-Destiny, kim ty jesteś?- rozpoczęłam rozmowę sama ze sobą. Mój wzrok nie opuszczał odbicia lustra. – W coś ty się wpakowała?- zrobiło mi się głupio samej przed sobą.
Stałam w łazience, bez kontaktu Justina, niewiedząc, co czynić dalej, za drzwiami stał chłopak liczący na gorącą noc, a ja rozmawiałam sama ze sobą, do tego użalając się nad sobą.
- Claro, jestem gotowy, a ty?- doszedł do mnie głos Jamesa.
Czy byłam gotowa? Absolutnie nie. 


___________________________________________
I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy ;)
Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać mniej więcej 3 razy w tygodniu. 
Bardzo bym chciała poznać waszą opinię. ;)

piątek, 29 stycznia 2016

Wielki powrót!

Moi drodzy czytelnicy, jeśli w ogóle jeszcze tu jacyś zostali..., chciałabym wam ogłosić, że wracam do pisania tego FANFICTION z Justinem i Destiny w roli głównej. Minął kawał czasu odkąd ostatni raz się tu pojawiłam, ale moje życie zmieniło się o 180 stopni i nie mogłam skupić się na tworzeniu nowych rozdziałów. Teraz jednak moja dawna wena i moc do pisania wróciły i zamierzam to wykorzystać. Rozdział 73. powstanie w ten weekend i będzie dostępny do czytania. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i spodoba wam się kontynuacja .

Buziaki wasza Poziomka <3