Music

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 15. "Nowy dom"

Przepraszam, ale wydaję mi się, że nie wyszedł tak, jak powinien, ale zostałam pośpieszana przez moje ukochane przyjaciółki. Może Wam się spodoba. Miło by było, gdybyście zostawili mi na blogu kilka komentarzy. Pozdrawiam, trzymajcie się. Następny jutro. 
_____________________________
Rano promienie słoneczne zaczęły otulać moją twarz. Otworzyłam oczy myśląc, że cały poprzedni dzień był tylko złym snem. Tak się nie stało. Spojrzałam na Justina. Uśmiechał się pod nosem.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam lekko zaspanym głosem.
- Dzień dobry. Już dojeżdżamy- odpowiedział.
Ustawiłam fotel w pozycji, w jakiej był wcześniej. Zwinęłam koc w kłębek i rzuciłam go na tylnie siedzenia. Spojrzałam za okno. Jechaliśmy autostradą, a raczej z niej zjeżdżaliśmy. Za szybą widziałam różnego typu wielkie hotele, ogromne kasyna oraz inne kluby nocne.
„I ja miałabym tu mieszkać? Nigdy nie byłam w tak wielkim mieście”- pomyślałam marszcząc czoło.
- I jak? Robi wrażenie, nie?- usłyszałam głos Justina. Wpatrywał się pytająco w moją osobą. Kiwnęłam tylko głową na „tak”. Nie mogłam uwierzyć, że miałam tutaj mieszkać i to w dodatku z Justinem. To wszystko mnie przeraziło. Nagle chłopak skręcił w długą alejkę. Potem skierował się w prawo i w lewo i wyjechał między domkami rodzinnymi. Po chwili się zatrzymał.
- No wysiadaj- pośpieszył mnie.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta zatrzaskując je za sobą. Okolica wyglądała dość ładnie. Budynki były oddzielone od siebie pewną odległością, co pozwalało na zachowanie prywatności. Obejrzałam się wokół. To był inny świat. Na trawniku rosły różnokolorowe kwiaty, które odbijały światło wstającego słońca.
Spojrzałam na Justina. Wyjmował dość dużą torbę z bagażnika. Zamknął klapę i popatrzył na jeden z wielkich domów. Był brązowy z zewnątrz. Dom był jednopiętrowy i trochę duży. Trawnik na posesji był równo skoszony i pachniał. Odbijały się od niego promienie słoneczne.
- Zapraszam- wskazał palcem na wielkie brązowe drzwi.
- Tu mieszkasz? – zapytałam zdziwiona rozglądając się na boki.
- Można tak to ująć.
Szłam tuż za nim po kamiennej, białej ścieżce podziwiając piękno domu. Otworzył drzwi i uchylił je na rozcież.
- Witam w nowym domu- rzekł wchodząc do środka.
Niepewnym krokiem ruszyłam za nim. Po chwili przekroczyłam próg. Rozglądnęłam się po korytarzu. Przed sobą zauważyłam szerokie, drewniane schody prowadzące na pierwsze piętro. Obróciłam się na jednej pięcie w prawo i zobaczyłam wielki salon. Był cudowny. Moje usta ułożyły się w kształt litery „o”. Wszystko idealnie komponowało się ze stylem domu. Idealnie dobrane meble oraz farba sprawiły, że było tu bardzo przyjemnie. Poduszki w kwiatowe wzory sprawiły, że czułam się dobrze. Plazma widniała na ścianie. Kusiła, aby coś na niej oglądnąć. Obróciłam się w kierunku kuchni. Kolory ściany idealnie pasowały do całego wnętrza. Byłam ciekawa, jak wyglądają pokoje na górze.
- Chodź dalej- złapał mnie za prawą rękę ciągnąc w kierunku schodów. Popatrzyłam z zaciekawieniem w górę, gdy chłopak pokonywał już schodki. Powoli stąpałam ku piętru. Złapałam się drewnianej poręczy. Zastanawiałam się, skąd Justina było stać na taką chatę. Byłam ciekawa czy może był płatnym mordercą. Szłam korytarzem rozglądając się za chłopakiem. Minęłam kilka par brązowych drzwi, które umiejscowione były na lekko kawowej ścianie i na końcu korytarza zobaczyłam jedne uchylone. Stanęłam w progu oglądając całe pomieszczenie. To była sypialnia chłopaka. Bałam się wejść do środka. Może sobie tego nie życzył. Wszystko wyglądało tak schludnie, jakby miał sprzątaczki. A może miał?
- Wchodzisz?- zapytał patrząc na mnie „z góry”.
Kiwnęłam głową i przekroczyłam próg drzwi. W oczy rzuciło mi się wielkie łóżko, a nad nim również tego samego rozmiaru obraz z motywem zielonych liści. Obok łoża, bo tak można to nazywać, stały dwie etażerki (szafki nocne), które polakierowane odbijały światło słoneczne dochodzące z okien. W  kąciku stało krzesełko i stolik, a zaraz obok nich wielka szafa. Zaniemówiłam z wrażenia. Stanęłam jak wryta wpatrując się w pomieszczenie. Rzuciło na mnie urok. Nigdy wcześniej nie byłam w tak ładnym domu. Moje mieszkanie przy tym to była zakurzona, stara rudera.
- Sam to urządzałeś? – udało mi się w końcu coś powiedzieć.
- W większości- odpowiedział siadając na progu łóżka.- Chcesz zobaczył łazienkę?- spytał, a ja w odpowiedzi ruszyłam ramionami obojętnie, choć w środku czułam ciekawość, co jeszcze kryje w sobie ten dom.
Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju mijając mnie w drzwiach. Obróciłam się i zobaczyłam jak pewnym krokiem idzie do kolejnego przejścia. Udałam się za nim. Wszedł do środka pomieszczenia, a ja tuż koło niego. Znów zaniemówiłam. Łazienka tak jak inne pomieszczenia wykonana była w kolorze brązowym. Znajdowała się tam wielka wanna z systemem jacuzzi obudowana karmelowymi płytkami. Koło niej była ściana zrobiona w innym kolorze – ciemniejszym brązie lekko przypominający kolor korzenny.  Ogromne, pięknie ozdobione lustro, a pod nim umywalka i drewniane wykonane w nowoczesnym stylu szafki dodawały klimatu temu miejscu. Osobiście mogłabym siedzieć w tej łazience godzinami. Opuszkami palców dotknęłam krawędź wanny. Błyszczała się od użycia środków czystości.
- Ładnie tu- wymamrotałam. Wyszłam z trudem z łazienki i stanęłam w korytarzu, gdzie był brązowooki.
- A ja gdzie mam spać?- zapytałam patrząc na róże pary drzwi.
- U mnie w sypialni- odpowiedział obojętnie wpatrując się w moje dłonie.
- Ale chyba nie z tobą- skrzywiłam się.
Nie mogłam z nim spać. Nie ufałam mu mimo tego, że uratował mi życie, które i tak beze mnie by stracił. Zaczęłam się martwić o moją przyszłość.


„Zabiłam człowieka. On nie żyje przeze mnie”- ta myśl nadal krążyła w mojej głowie dobijając mnie coraz bardziej. 



2 komentarze: