Przepraszam, ale wydaję mi się, że nie wyszedł tak, jak powinien, ale zostałam pośpieszana przez moje ukochane przyjaciółki. Może Wam się spodoba. Miło by było, gdybyście zostawili mi na blogu kilka komentarzy. Pozdrawiam, trzymajcie się. Następny jutro.
_____________________________
Rano promienie słoneczne
zaczęły otulać moją twarz. Otworzyłam oczy myśląc, że cały poprzedni dzień był
tylko złym snem. Tak się nie stało. Spojrzałam na Justina. Uśmiechał się pod
nosem.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam
lekko zaspanym głosem.
- Dzień dobry. Już
dojeżdżamy- odpowiedział.
Ustawiłam fotel w pozycji,
w jakiej był wcześniej. Zwinęłam koc w kłębek i rzuciłam go na tylnie
siedzenia. Spojrzałam za okno. Jechaliśmy autostradą, a raczej z niej
zjeżdżaliśmy. Za szybą widziałam różnego typu wielkie hotele, ogromne kasyna
oraz inne kluby nocne.
„I ja miałabym tu
mieszkać? Nigdy nie byłam w tak wielkim mieście”- pomyślałam marszcząc czoło.
- I jak? Robi wrażenie,
nie?- usłyszałam głos Justina. Wpatrywał się pytająco w moją osobą. Kiwnęłam
tylko głową na „tak”. Nie mogłam uwierzyć, że miałam tutaj mieszkać i to w
dodatku z Justinem. To wszystko mnie przeraziło. Nagle chłopak skręcił w długą
alejkę. Potem skierował się w prawo i w lewo i wyjechał między domkami rodzinnymi.
Po chwili się zatrzymał.
- No wysiadaj- pośpieszył
mnie.
Otworzyłam drzwi i wyszłam
z auta zatrzaskując je za sobą. Okolica wyglądała dość ładnie. Budynki były
oddzielone od siebie pewną odległością, co pozwalało na zachowanie prywatności.
Obejrzałam się wokół. To był inny świat. Na trawniku rosły różnokolorowe
kwiaty, które odbijały światło wstającego słońca.
Spojrzałam na Justina.
Wyjmował dość dużą torbę z bagażnika. Zamknął klapę i popatrzył na jeden z
wielkich domów. Był brązowy z zewnątrz. Dom był jednopiętrowy i trochę duży. Trawnik
na posesji był równo skoszony i pachniał. Odbijały się od niego promienie
słoneczne.
- Zapraszam- wskazał
palcem na wielkie brązowe drzwi.
- Tu mieszkasz? –
zapytałam zdziwiona rozglądając się na boki.
- Można tak to ująć.
Szłam tuż za nim po
kamiennej, białej ścieżce podziwiając piękno domu. Otworzył drzwi i uchylił je
na rozcież.
- Witam w nowym domu-
rzekł wchodząc do środka.
Niepewnym krokiem ruszyłam
za nim. Po chwili przekroczyłam próg. Rozglądnęłam się po korytarzu. Przed sobą
zauważyłam szerokie, drewniane schody prowadzące na pierwsze piętro. Obróciłam
się na jednej pięcie w prawo i zobaczyłam wielki salon. Był cudowny. Moje usta ułożyły
się w kształt litery „o”. Wszystko idealnie komponowało się ze stylem domu. Idealnie
dobrane meble oraz farba sprawiły, że było tu bardzo przyjemnie. Poduszki w
kwiatowe wzory sprawiły, że czułam się dobrze. Plazma widniała na ścianie. Kusiła,
aby coś na niej oglądnąć. Obróciłam się w kierunku kuchni. Kolory ściany
idealnie pasowały do całego wnętrza. Byłam ciekawa, jak wyglądają pokoje na
górze.
- Chodź dalej- złapał mnie
za prawą rękę ciągnąc w kierunku schodów. Popatrzyłam z zaciekawieniem w górę,
gdy chłopak pokonywał już schodki. Powoli stąpałam ku piętru. Złapałam się drewnianej
poręczy. Zastanawiałam się, skąd Justina było stać na taką chatę. Byłam ciekawa
czy może był płatnym mordercą. Szłam korytarzem rozglądając się za chłopakiem. Minęłam
kilka par brązowych drzwi, które umiejscowione były na lekko kawowej ścianie i
na końcu korytarza zobaczyłam jedne uchylone. Stanęłam w progu oglądając całe
pomieszczenie. To była sypialnia chłopaka. Bałam się wejść do środka. Może
sobie tego nie życzył. Wszystko wyglądało tak schludnie, jakby miał
sprzątaczki. A może miał?
- Wchodzisz?- zapytał
patrząc na mnie „z góry”.
Kiwnęłam głową i
przekroczyłam próg drzwi. W oczy rzuciło mi się wielkie łóżko, a nad nim
również tego samego rozmiaru obraz z motywem zielonych liści. Obok łoża, bo tak
można to nazywać, stały dwie etażerki (szafki nocne), które polakierowane
odbijały światło słoneczne dochodzące z okien. W kąciku stało krzesełko i stolik, a zaraz obok
nich wielka szafa. Zaniemówiłam z wrażenia. Stanęłam jak wryta wpatrując się w
pomieszczenie. Rzuciło na mnie urok. Nigdy wcześniej nie byłam w tak ładnym
domu. Moje mieszkanie przy tym to była zakurzona, stara rudera.
- Sam to urządzałeś? –
udało mi się w końcu coś powiedzieć.
- W większości-
odpowiedział siadając na progu łóżka.- Chcesz zobaczył łazienkę?- spytał, a ja
w odpowiedzi ruszyłam ramionami obojętnie, choć w środku czułam ciekawość, co
jeszcze kryje w sobie ten dom.
Wstał z łóżka i wyszedł z
pokoju mijając mnie w drzwiach. Obróciłam się i zobaczyłam jak pewnym krokiem
idzie do kolejnego przejścia. Udałam się za nim. Wszedł do środka
pomieszczenia, a ja tuż koło niego. Znów zaniemówiłam. Łazienka tak jak inne
pomieszczenia wykonana była w kolorze brązowym. Znajdowała się tam wielka wanna
z systemem jacuzzi obudowana karmelowymi płytkami. Koło niej była ściana
zrobiona w innym kolorze – ciemniejszym brązie lekko przypominający kolor
korzenny. Ogromne, pięknie ozdobione
lustro, a pod nim umywalka i drewniane wykonane w nowoczesnym stylu szafki
dodawały klimatu temu miejscu. Osobiście mogłabym siedzieć w tej łazience
godzinami. Opuszkami palców dotknęłam krawędź wanny. Błyszczała się od użycia
środków czystości.
- Ładnie tu- wymamrotałam.
Wyszłam z trudem z łazienki i stanęłam w korytarzu, gdzie był brązowooki.
- A ja gdzie mam spać?-
zapytałam patrząc na róże pary drzwi.
- U mnie w sypialni-
odpowiedział obojętnie wpatrując się w moje dłonie.
- Ale chyba nie z tobą-
skrzywiłam się.
Nie mogłam z nim spać. Nie
ufałam mu mimo tego, że uratował mi życie, które i tak beze mnie by stracił. Zaczęłam
się martwić o moją przyszłość.
„Zabiłam człowieka. On nie
żyje przeze mnie”- ta myśl nadal krążyła w mojej głowie dobijając mnie coraz bardziej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwoooooooow *.*
OdpowiedzUsuńxoxo