Zaniemówiłam, zdrętwiałam i zszokował mnie. Byłam w kropce, a w słuchawce nadal panowała głucha cisza...

Ciągle nie mogłam uwierzyć, że tańczę z kimś takim jak James. On wydawał się naprawdę uroczy. Gdy omal się nie przewróciłam, złapał mnie i wtedy mogłam zatopić się w jego szmaragdowych oczach. Mężczyzna operował mną w tańcu, jakby znał mnie całe życie, a ja umiała tańczyć. Co jakiś czas spoglądałam na Justina. Mocno ściskał kieliszek wina. Można było to zobaczyć po pobielonych kostkach jego palców. Wzrok miał skupiony na nas, jakby oglądał film, który nie za bardzo wpadł mu w gust. Czułam to palące spojrzenie. Jego twarz wyrażała złość, jakby chciał kogoś zabić. Wiedziałam, że tą osobą stał James. Cisza, która panowała w słuchawce trochę mnie niepokoiła, gdyż nie mogłam stwierdzić, co mam dalej czynić i jak się zachowywać. Powiem szczerze, że to co robiłam do tej pory, bardzo mi się podobało.
- Jakie imię nosi moja śliczna partnerka?- spytał głos anioła, gdy taniec skończył się.
- Nazywam się...- czułam, że się czerwienię, ale nie mogłam dać się omotać. Musiałam zachować trzeźwy umysł.-... Clara Berry- wymyślam szybko.
"Co to w ogóle za imię?! Kobieto?! Clara?!"- krzyczała moja wewnętrzna "ja". Ona napewno wymyśliłaby coś lepszego, gdyby była na moim miejscu.
- witam cię, Claro- jego słowa brzmiały tak dostojnie. Głęboki głos i szarmanckie zachowanie powodowały, że naprawdę zapomniałam, że nazywam sie Destiny Williams, a nie jakaś Clara Brington.
- A twe imię poznać mogę?- chciałem wywołać u niego ten sam podziw elegancji, ale cóż wyszło jak wyszło, lekko zachichotał. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy to źle. Może w tamtej chwili powinnam była uciec?
- James Orte, ale mów mi James - jego ton głosu nagle z pełnego elegancji stał się normalny, lecz nadal głęboki - a ja będę ci mówić Claro, dobrze?
Poczułam się pewniej. Już nie musiałam udawać wielkiej szychy ze spokojnym i opanowanym głosem i mogłam się wyluzować.
- Więc...- zastanawiam się, o czym mam mówić, przecież nie należę do grona ludzi wykształconych i eleganckich tak jak on. To nas różniło.
- Widzę, że taniec nie jest twą najsilniejszą stroną - zaczął.
Razem usiedliśmy przy pustym stoliku. Byłam tak blisko niego, ale czułam jak oczy Justina wiercają się we mnie.
- nie jestem w tym najlepsza, za to ty dajesz radę- sama nie zauważyłam, kiedy do moich ust dostał się słodki smak czerwonego wina.
- uczyłem się w renomowanej szkole tańca, ale nie mówmy teraz o mnie - złapał moją dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy- Claro spodobałaś mi się i muszę ci to powiedzieć. Nie chcę rozmawiać o tańcu, szkole i innych rzeczach, które i tak nas nie interesują, ale chcę poznać ciebie...- zbliżył swoją twarz bliżej mnie, tak że czułam ciepło jego oddechu na mojej szyi- ... głębiej.
Zaniemówiłam, zdrętwiałam i zszokował mnie. Byłam w kropce, a w słuchawce nadal panowała głucha cisza...
_________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. Następny w sobotę! Wolicie żeby rozdziały były krótsze i częstsze?
Widok odchodzącego Justina sprawił, że znòw poczułam się nieswojo. Stojąc sama pod ścianą zastanawiałam się, w jaki sposób miałam zagadać do młodego przystojniaka znanego jako James Orte. Jego duży uśmiech, który ukazywał te śnieżnobiałe zęby powodował, że rozpływałam się. Moje fantazje chyba stały się widoczne w mojej mimice, gdyż sama nie zauważyłam, gdy kąciki moich ust same się uniosły.
- Ogarnij się!- usłyszałam w słuchawce wyraźnie zdenerwowany głos Justina. W moim uchu rozbrzmiał straszliwy pisk.
Wzdrgnęłam się łapiąc się za ucho.
-Coś nie tak ?- wtedy przede mną pojawił się wcześniej wspomniany James Orte, stanowiący mój cel podrywu. Myślałam, że zapadne się pod ziemię, gdy spojrzałam na niego śmiało uśmiechającego się do mnie. Jego wzrok wzrok sprawił, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Ymm... wszystko dobrze- wyjąkałam szybko chowając słuchawkę do ucha.
-Czy zaszczyci mnie pani jednym tańcem?
"Idź! Idź! Idź!"- krzyczała moja wewnętrzna "ja". Gdyby przybrała ona postać ludzką, niezależną ode mnie, pewnie sama wyrwałaby go na parkiet.
Zawahałam się przez sekundę, ale przypomniałam sobie, po co tu jestem i że super ciacho stoi przede mną i czeka na moją odpowiedź. Sama nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. To było jak sen : cudownie ozdobiona sala, przystojny książę i ja.
- Z chęcią- odpowiedziałam już pewniej z usmiechem. Starałam się, aby wyglądał na najpiękniejszy. Chyba mi się to udało, gdyż James wyciągnął rękę w moją stronę i delikatnie chwycił mą dłoń. Wtedy poczułam jak po moim ciele przechodzą ciarki ekscytacji. Moja wewnętrzna "ja" zaczęła swój własny taniec zwycięstwa, a ją ruszyłam z przystojnym ciachem na parkiet dołączając do innych świetnie bawiących się gości. Mężczyzna ciągnął mnie na sam środek sali wciąż nie puszczając mojej dłoni. Nawet nie chciałam żeby jego dotyk nagle zniknął. Zatrzymaliśmy się. Znów stanął przede mną w całej okazałości z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Uniósł powoli moją prawą dłoń do swoich ust ciągle patrząc mi w oczy. Badał moją reakcję. Jego wargi spoczęły na skórze zewnętrznej części mojej kończyny i zaraz się oderwały. Teraz czułam jak palę się na twarzy. Wokół zrobiło się tak gorąco. Mężczyzna ułożył swoją lewą rękę na mojej talii przygotowując się do tańca, ale zrobił to z taką gracją, jakby znał każdy centymetr mojego ciała.
************perspektywa Justina*****
Stałem tam jak debil pod ścianą, zmuszany oglądać jak jakiś facet kładzie swoje brudne łapska na mojej Destiny. Co było najgorsze? Jej się to widocznie podobało. Ciągle się uśmiechała, a na jej polikach pojawiły się rumieńce. Wcześniej tylko dzięki mnie widniały na jej twarzy. Przysięgam, że gdyby nie to, że moja siostra jest zagrożona, zabiłbym go jednym ciosem noża. Czułem jak złość we mnie narasta, gdy jego duża dłoń ujęła jej drobną. Czarne, idealnie pomalowane paznokcie odbijały płynące z diamentowego żyrandola światło. Obcasy jej butów delikatnie uderzały o drewniane podłoże, gdy stawiała kolejne kroki w tańcu z tym wstrętnym gościem. Ze zdenerwowania chwyciłem kieliszek czerwonego wina. Próbowałem opanować swoją zazdrość, ale czułem, że zaraz eksploduję. Tylko że nie mogłem być na nią zły, bo robiła to przeze mnie i moje wcześniejsze głupoty.
___________________________________________
Krótki ale jest! W końcu! Przepraszam ale nie mam czasu.
Następny w piątek prawdopodobnie.