Music

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 61. "Cholerny telefon"

Nie chciałem tego przerwać. Moim pragnieniem było być przy niej coraz bliżej i bliżej, aby nasze ciała stały się jednością. Całowałem ją namiętnie, starając się o więcej. Przestrzeń między nami zniknęła. Ułożyłem ją pod sobą, nachylając się nad nią. Jej głowa była pomiędzy moimi dłońmi opartymi o kanapę. Nasze usta trwały w złączeniu, gdy sięgnąłem posuwistym ruchem palców pod jej bluzkę, idąc wyżej i wyżej. Spojrzałem w te cudowne, ciemne oczy, prosząc o pozwolenie o dalsze działanie. Uśmiechnęła się, przez co w moim brzuchu poczułem motylki i motywację na więcej. Wydawała się taka pewna swoich czynów, ale jednocześnie wyczułem jej lęk i niepokój. Czy ufała mi na tyle żeby chcieć mi się oddać? Nie byłem pewny, czy ona pragnie tego samego, co ja. Widziałem po jej ruchach, że jeszcze tego nie robiła. Miałem świadomość, że mogłem zostać jej pierwszym i miałem nadzieję, że ostatnim. Czułem w sobie ekscytację i chęć do działania. Wsunąłem rękę pod jej plecy tym samym dostając się do zapięcia jej stanika. Wydawał się w tej chwili niepotrzebny, a wręcz był przeszkodą. Wyobrażenia o jej nagim ciele pode mną - tylko o tym teraz marzyłem, ale nie wiedziałem czy ona tego chce. Cóż trzeba zaryzykować. Powoli zacząłem podciągać jej bluzkę do góry i gdy już miałem odkryć jej piękne i pełne piersi, zadzwonił telefon. Zignorowałem go, kontynuując swoje czynności, jednak Destiny odezwała się swoim nadzwyczaj podnieconym głosem.
- Justin- wyjąkała- Odbierz.
- Nie- odpowiedziałem może zbyt oschle i kontynuowałem pocałunki zatracając się w jej szyi.
- Odbierz- powtórzyła.
Powoli zacząłem się podnosić, ukazując tym samym swój mrożący krew w żyłach wzrok. Miałem ochotę rzucić dzwoniącym przedmiotem o ścianę. Zerwałem się z kanapy, której wtedy nie chciałem opuszczać i podbiegłem do telefonu, któremu zawdzięczałem przerwanie tego momentu.
„Cholerny telefon!”
- Halo?! – krzyknąłem do słuchawki. Byłem strasznie zdenerwowany i pewny, że osoba po drugiej stronie mogła się nieco przestraszyć.
- Dzień dobry- odpowiedział niepewnie głos kobiety w słuchawce.- Czy mogę przeprowadzić z panem ankietę na temat problemu z anoreksją?
- Nic o tym nie wiem! – krzyknąłem z pogardą.
- A może ktoś z domowników…? - zapytała niepewnie, jakby w ogóle nie miała zamiaru skończyć tej rozmowy.
- Ja z nikim nie... chwila. Destiny, wiesz coś o jakiejś anoreksji? – skierowałem się w stronę ogarniętej już dziewczyny, która zmieniła swoją pozycję z leżącą na siedzącą. Opuściła swoją bluzkę i odgarnęła swoje włosy do tyłu. Nagle zobaczyłem jak jej uniesione jeszcze przed chwilą kąciki ust powoli zaczęły opadać. Wysłałem jej pytający wzrok, gdy nagle Dest wstała i wyrwała mi telefon z ręki. Wkrótce usłyszałem jej cieniutki głosik w oddali.
**********************Perspektywa Destiny***************
Kiedy usłyszałam słowo ANOREKSJA, wszystkie wspomnienia nagle wróciły.
Głodowanie, oszukiwanie, szpital. Postanowiłam się jednak nie załamywać, więc szybko podeszłam do Justina i zabrałam mu telefon.
- Halo… chce pani porozmawiać o anoreksji…więc jestem gotowa.
- Super, więc czy ktoś z pani rodziny chorował lub może choruje na tą straszną chorobę?
- yyy…. Nie, znaczy nic mi nie wiadomo.
- Dooobrze, a co pani wie na jej temat?
- Bardzo dużo. Ulega niej bardzo dużo nastolatek, które chcąc być chude, posuwają się do głodowania.
- Doobrze, a czy będąc w tak młodym wieku myślała pani może o aż tak przesadnym odchudzaniu?
Nie wiem, dlaczego wtedy się rozłączyłam, ale już nie mogłam. Im więcej słuchałam tego wesołego głosu kobiety, która tak naprawdę nigdy nawet nie wiedziała jak ciężkie życie mają anorektyczki. Uważała to pewnie za głupotę, której ulegają nastolatki. Nie wiedziała, co czują wszystkie dziewczyny, które przez to przechodzą. Nic nie rozumiała. Nie wiem nawet, kiedy wybuchłam płaczem. Na moje nieszczęście zauważył to Justin i zanim się obejrzałam już był u mojego boku. Kiedy na niego spojrzałam, ujrzałam pytający wzrok, przepełniony bólem, jakby… martwił się?
- Co się stało? – zapytał nagle swym pięknym głosem otulając mnie swoim ramieniem.
- Nic. Po prostu…- sama nie wiedziałam, czy chcę powiedzieć to jemu. Bałam się jego reakcji.
Znów spojrzał na mnie pytająco, wyczekując mojej odpowiedzi. Czy on udawał, czy naprawdę się przejął?
- Po prostu, ciężko mi słuchać o takich dziewczynach, które chorują na tą chorobą- skłamałam.
Postanowiłam, że nic nie powiem mu o tym, co kiedyś przechodziłam. To miało zostać moją tajemnicą, której nawet on miał nie poznać. To było zbyt osobiste.
- A co to w ogóle za choroba?- uwierzył. Ulżyło mi z jednej strony, ale z drugiej musiałam mu wytłumaczyć, co w ogóle znaczyło słowo „anoreksja”.
Wspomnienia znów wróciły. Chciałam, aby odeszły, gdzieś daleko ode mnie, najlepiej na Alaskę.
- Anoreksja to choroba psychiczna- przełknęłam głośno ślinę- i polega na tym, że się nie je.
- Nie je? Ale że w ogóle?- zapytał zaskoczony lekko się odchylając.
Pokiwałam głową z aprobatą, a on uniósł brwi na znak zszokowania.
„Gdybyś wiedział coś jeszcze.”
- Dziwne. Dlaczego ludzie tak robią?
- Chcą schudnąć- odpowiedziałam opierając głowę na dłoni.
- Takim sposobem? To chore- podrapał się z zaskoczenia po czole.- Jak tak można?! Pewnie sami idioci tak robią.
- Justin, nie mów tak- naskoczyłam nagle, jakbym chciała bronić samą siebie.
- Ale to prawda. Przecież lepiej chyba mieć jakąś rozsądną dietę i ćwiczyć- odpowiedział.
Nic nie wiedział.
- Ale nie możesz nazywać tych ludzi idiotami- wyjąkałam spoglądając na niego.
Czułam jak moje oczy znów robią się wilgotne.
- Dlaczego? Przecież głodówka jest głupotą, a ludzie, którzy się na nią decydują to totalni idioci!
- Przestań!- krzyknęłam z łzami w oczach.
- O co chodzi? Przecież…- nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Ja też byłam tą idiotką!
Zamurowało go. Zapanowała między nami cisza. Wpatrywał się we mnie z szokiem wypisanym na twarzy. Zobaczyłam w jego oczach przejęcie i ból.
- Tak, ja też byłam anorektyczką- wyszeptałam chowając głowę w dłoniach.
Z moich gałek ocznych zaczął lecieć strumień słonych kropel.
- Ale…ale- wyjąkał wciąż nie mogąc nic powiedzieć.- Przecież ty…
- Tak, ja na nią chorowałam. Nie widziałeś, jak wyglądałam wcześniej. Byłam idiotką, która się głodowała.
- Destiny…
- Co? Nie możesz uwierzyć, nie?- spytałam uszczypliwie.

- No, tak trochę, ale dlaczego to robiłaś?
- Byłam głupia i gruba. Potrzebowałam schudnąć. Nie mówmy o tym- wyjąkałam wstając z kanapy, na której wcześniej siedziałam.- Przytul mnie.
Justin wstał natychmiast i mocno mnie przytulił. Tego potrzebowałam. Wtuliłam głowę z jego klatkę piersiową i płakałam. 
- Cii... już dobrze. Nie musimy o tym mówić, skarbie- pogłaskał moją głowę jeszcze bardziej mnie otulając.
Czułam jego ciepło i wsparcie. Mogłabym umrzeć w tym uścisku. 

___________________________________________________________

Taramtamta!! 
Hahah, Justin i ten jego popęd seksualny! 
Co myślicie o tej sprawie?
P.s. Wyjeżdżam do Niemczech i rozdziały będą się pojawiać co 2-3 dni. 
Ufff na szczęście mam tam neta. 
Zostawiajcie komentarze i udostępniajcie blooga! <3


Polecam stonkę! Bardzo fajna!! <3 https://www.facebook.com/pages/Justin-Bieber-Tak-to-on-udowodnil-%C5%BCe-marzenia-si%C4%99-spelniaj%C4%85/504172686286696

Polubcie <3

5 komentarzy:

  1. https://www.facebook.com/pages/Justin-Bieber-Tak-to-on-udowodnil-%C5%BCe-marzenia-si%C4%99-spelniaj%C4%85/504172686286696 Proszę abyście polubili tą stronkę a co do bloga jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham nie moge się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaaa ! Boże kocham !

    OdpowiedzUsuń