Music

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 62. "Melisa"

Szłam uliczką omijając kolejne domki. Moim celem było dojście do piekarni. Chciałam się jakoś odwdzięczyć Justinowi za to, że mnie wspierał, więc miałam zamiar zrobić mu śniadanie, ale do tego było potrzebne świeże pieczywo. Idąc brukową dróżką, ciągle myślałam i wczorajszym zdarzeniu. Nasz pocałunek znów był magiczny. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie zadzwonił ten telefon. Może wylądowalibyśmy w łóżku? O nie! Nawet nie chcę o tym słyszeć! Nie byłam na to gotowa. Za dużo się działo. Justin stał się taki miły, opiekuńczy, kochany i troskliwy. Jego słowa były ukojeniem i lały miód na me serce. Coś się między nami zmieniło. On nie uciekł. Był tam ze mną i mnie wspierał. Może w końcu zmienił swoje postępowanie wobec mnie? Wiedziałam, że został zapamiętany w moim sercu, a rozum poszedł w odstawkę, gdy byłam przy nim.
- Dzień dobry!- z rozmyślań wyrwał mnie głos kobiety.
Gdy się odwróciłam, zobaczyłam małą staruszkę z białymi, krótkimi włosami, upiętymi w kok. Miała może około 65 lat.
- Dzień dobry- odpowiedziałam lekko zaskoczona, ponieważ nawet jej nie znałam.
- Przepraszam, że się zapytam, ale czy mieszka pani w tym domu?- wskazała swoim pomarszczonym palcem na dom Justina.
- Tak, a coś się stało?
- Czyli pan Justin już wrócił z tych wakacji?
„Fajne mi określenie wakacji…”
- Tak, już tydzień temu- potwierdziłam trochę zdezorientowana.
- A ty, panienko, jesteś…przepraszam, że się zapytam, ale czy jest pani i pan Justin jesteście razem?- to pytanie strasznie mnie zaskoczyło.
Nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Tak naprawdę nie miałam pojęcia na czym stoję. Czy może jesteśmy razem, czy nie.
- Nie, nie!- lekko się zaśmiałam.- Jesteśmy kuzynostwem- z moich ust wyleciały słowa, które same mnie zdziwiły, gdy je usłyszałam.
- A mogę wiedzieć, jak ma pani na imię?
- Nie jestem pani. Po prostu Destiny- podałam dłoń kobiecie, a ona ją uścisnęła mówiąc:
- Melisa, miło mi. Destiny, może wpadniesz do mnie na świeże bułeczki z czekoladą?
Pokazała w swojej dłoni woreczek z pieczywem.
„Właśnie! Pieczywo! A Justin?”
Zawahałam się. Brązowooki zacząłby się pewnie martwić, gdybym tylko poszła po bułki, a wróciła po dwóch godzinach.
- No dobrze-zgodziłam się.
- Zapraszam- pokierowała mnie z uśmiechem w stronę jej małego, różowego domku z kwiatowym ogrodem.
Siedziałam na fotelu w różane wzory przy zestawie ciemnych, wykonanych w stylu lat pięćdziesiątych meblach. Kobieta siedziała naprzeciwko mnie, popijając malinową herbatę z porcelanowego kubka. Na stoliku stał talerz z ładnie pachnącymi bułkami z czekoladą.
- Więc mówi pani, że Justin często wyjeżdża?
- Tak, tak. Pana Justina widuję dwa-trzy razy na rok. Zazwyczaj jest tu w porze letnio-jesiennej, tak jak teraz. W święta dom stoi pusty- odpowiedziała biorąc kolejny łyk napoju.- A ty dlaczego tu jesteś?
- Wie pani…- zastanawiałam się- Justin zaoferował się, abym u niego zamieszkała, póki sama sobie czegoś nie znajdę.
- Hmm…-zdziwiła się- Nie wiedziałam, że pan Justin ma w ogóle rodzinę. Zawsze wydawał się takim samotnikiem.
- Samotnikiem? Nigdy tu nikogo nie było? Nikogo nie przyprowadzał? Żadnej no nie wiem… dziewczyny? Kobiety?-sama się zaciekawiłam.
Zainteresowało mnie dawne życie mojego „kuzyna”. Zastanawiałam się, czy może ma kogoś na „boku”. Miałam nadzieję, że nie i w głębi duszy modliłam się o to.
- Kobietę?- zastanowiła się- Nie wydaje mi się…chociaż- zapanowała chwila ciszy.
Moje serce zaczęło szybciej bić, a ja traciłam nadzieję. Kobieta przypominała sobie fakty, które teraz były dla mnie najważniejsze.
- Więc?- pogoniłam ją.
- Przypomniało mi się, że tu była kiedyś jakaś kobieta. Taka młoda, długie, ciemne włosy, wysoka, chuda.

„Teraz wszystko jasne”- pomyślałam załamana.
__________________________________________________________
 Przepraszam Was bardzo, bardzo, że nie dodawałam, ale nie miałam czasu. Cały czas, coś się tutaj robi. Jak nie zakupy, to wycieczki. 
Postaram się pojutrze dodać. 
Proszę Was o komentarze.

3 komentarze:

  1. Jak zwykle mega ciekawe i jak najszybciej dodawaj następny ! <3 a i tak w ogóle miłej wycieczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ty do ch*ja Pana chociaż raz mogłabyś nie kończyć w takim momencie!? Nie mogę się doczekać nn <3 ;* ;D

    OdpowiedzUsuń