Music

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 67."Niespodzianka"

Strach wydawał się coraz bardziej większy z każdym krokiem przemierzonym przez korytarz.
- Justin- szepnęłam, szukając go.
Rozglądałam się wokół. Raz do tyłu, za siebie, w prawo, lewo. Cisza. Doszłam do drzwi od salonu. Były lekko uchylone.
- Destiny- odpowiedział równie cicho znajomy głos. Justin. Moje imię wypowiadane przez niego wywołało u mnie przyśpieszenie tętna. Czułam, że jest zły, że nie posłuchałam się go i nie zostałam w pokoju.
- Mówiłem, żebyś została w sypialni- nagle poczułam jego obecność tuż przy mnie. Ciepły oddech odbijał się od moich barków, kiedy stanął za mną. – Nigdy się mnie nie słuchasz- powiedział poważnie. Jego dłoń odgarnęła kosmyk moich włosów, odsłaniając kawałek szyi.- Zawsze robisz wszystko po swojemu- teraz ton brązowookiego był bardziej seksowny niż straszny.
Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele, a mnie przeszły ciarki od stóp do głowy. Mój oddech przyśpieszył.
- Taka już jestem- wyjąkałam urywanie, starając się uspokoić wydychanie powietrza.
- Nie wiem czy uznawać to za wadę, czy za zaletę- szepnął muskając moją szyję swoimi miękkimi ustami.
„Czy on zwariował?! Ktoś może być w domu, kto będzie chciał nas zabić, a ten chce się do mnie dobrać?! Nie ma mowy! Nie do póki mam rozum! A może go nie mam?”
- Przestań- sprzeciwiłam się odpychając jego głowę.- Idź do przodu i mnie nie denerwuj- kiwnęłam głową, wskazując mu dalszą część korytarzu prowadzącą do kuchni.- Ja sprawdzę salon.
- Jaka poważna- droczył się oplatając mnie dłońmi w talii.
- Oj, idź- szepnęłam odrywając się od niego.
Czy on zawsze w takich sytuacjach musiał się tak zachowywać? Tak nieodpowiedzialnie?!
„Boże, gadasz jak jakaś stara, zakompleksiona baba”- odezwała się wewnętrzna „ja” tym razem mnie ochrzaniając.
Justin posłuchał się, lekko chichocząc pod nosem. Ruszył do przodu, badając pustą przestrzeń. Palce wokół broni mocniej się zacisnęły, gdy weszłam do salonu. Był … taki sam jak zawsze. Żadnej niepożądanej osoby. Odetchnęłam z ulgą i oparłam się plecami o drewnianą powłokę, próbując opanować oddech.
„Może ten ktoś uciekł? Ale po co miał by przychodzić tu? Zwiedzanie?”
- Ręce do góry!- krzyk Justina rozniósł się po całym domu. Dobiegł dokładnie z kuchni.
„Ha! A jednak! Miałam rację! Czekaj… miałam rację! Ktoś jest w domu!”
Natychmiast ruszyłam do pomieszczenia, z którego dochodziły krzyki. Jedynym źródłem światła było wnętrze uchylonej lodówki. Przy niej stała obca sylwetka, którą jakbym już gdzieś widziała. Justin jakby nigdy nic, oparł się plecami o ścianę i obserwował nieznajomego. Myślałam, że źle widzę, gdy brązowooki uśmiechał się pod nosem. Uniosłam broń w stronę tajemniczej postaci.
- Ręce do góry!- krzyknęłam, a Justin zaśmiał się.
„O co ci chodzi?!”
- Z czego się śmiejesz?!- warknęłam spoglądając na chłopaka z miną, jakbym chciała go zastrzelić. W tym momencie chciałam.
- Cześć Destiny- znajomy, chrypliwy głos dobiegał od osoby stojącej przy lodówce.
I wtedy zobaczyłam go, gdy mój „współlokator” machnął jednym palcem uderzając w włącznik światła. Myślałam, że jestem w innym świecie, że to nie dzieje się naprawdę.
- Evan?- spytałam lekko uchylając głowę w bok.
Co wtedy czułam? Złość, zdziwienie, zaskoczenie, niedowierzenie.
Justin wybuchł śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Niespodzianka- powiedział starszy mężczyzna, unosząc ręce do góry i machając nimi.
Kogo jak kogo, ale go bym się nie spodziewała.
- Ale…ale ty…ty- sama nie wiedziałam, co chcę powiedzieć. Po prostu zabrakło mi słów w mojej buzi. Spojrzałam pytająco na Justina, który ledwo opanowywał swój wybuch śmiechu.
Coś do mnie dotarło. Chłopak doskonale wiedział, że Evan nas odwiedzi. Miałam ochotę go udusić.
- Czekaj!- odwróciłam się w stronę chłopaka.- Ty o wszystkim wiedziałeś! Ty to uknułeś!- krzyknęłam zaciskając palce wokół broni.
Byłam wściekła. Czułam jak złość mnie roznosi.
- Kochanie, może lepiej odłóż tą broń- próbował mnie uspokoić. Jego dłonie powędrowały do moich, chcąc zabrać mi pistolet. Ha! Przestraszył się mnie!
- Kochanie, ja też mam dla ciebie niespodziankę- wyszeptałam rozluźniając uścisk wokół trzymanego przedmiotu.
Zobaczyłam, że odetchnął z ulgą, ale to jeszcze nie był koniec.
„Ja ci dam kochanie taką niespodziankę, której nigdy nie zapomnisz”- już obmyślałam plan, jak zemścić się i na jednym i na drugim.

„Cóż, zemsta jest słodka, a szczególnie, gdy masz do wykorzystania dwie osoby. Dajesz mała!”
___________________________________ 
Taki tam niespodziewany gość.
Ciekawi, co Destiny wymyśli w ramach zemsty?
Następny w poniedziałek, bo jutro wracam do domu, a w niedzielę będę odsypiać i z przyjaciółką.

3 komentarze: