Music

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 44. "Tam jest Destiny!"

Siedziałem z Evanem na nad jeziorem wdychając świeże powietrze. Zaczynało być trochę chłodno, więc oboje założyliśmy bluzy. Nasze wędki co chwila drgały, gdy jakaś ryba łapała haczyk i zaczęła ciągnąć. Połów mimo krótkiego czasu był dość udany. Zastanawiałem się, co robi Destiny.
„Pewnie razem z Louise obgadują mnie”
Z brązowooką ostatnio wszystko się popsuło. Ciągle się kłóciliśmy. Coś było nie tak.
- Idź się prześpij stary. Ja posiedzę i przypilnuję twojej wędki- zaproponowałem, gdy zauważyłem, że oczy Evan’a same się zamykały.
- Dzięki- rzucił klepiąc mnie po ramieniu. Wszedł do naszego namiotu i po chwili usłyszałem donośne chrapanie.
Wpatrywałem się w odbijającą księżyc taflę jeziora. Było tak spokojnie i cicho, no nie licząc odgłosów przyjaciela. Delikatny podmuch wiatru sprawił, że korony drzew lekko się kołysały, dając mi zapas świeżego tlenu. Miło było tak posiedzieć samemu i porozmyślać. Tylko o czym? A raczej o kim. Krzyki Destiny ciągle grzmociły mi w głowie. Była taka bezbronna, a zarazem taka zawzięta i nieustępliwa.
Przywiązałem obie wędki do leżaka, na którym siedziałem. Kraina Morfeusza zbliżała się wielkimi krokami, gdy usłyszałem jakby strzał pistoletu. Na początku myślałem, że mi się zdawało, bo często słyszałem te odgłosy w życiu. Ale po chwili znów ten dźwięk obił mi się o uszy. Zerwałem się z siedzenia i zacząłem się oglądać wokół całego jeziora. Spojrzałem w ciemne niebo wyszukując uciekających ptaków. Zobaczyłem jednego, drugiego, a po sekundzie cały klucz rozszalałych jajorodnych. Coś było nie tak, a szczególnie, dlatego że ptaki uciekały ze strony wschodniej, czyli tam gdzie znajdował się dom i Destiny. Mój instynkt ostrzegał mnie, że coś się dzieje. Wparowałem do namiotu, gdzie smacznie spał Evan i zacząłem go budzić.
- Stary, co jest?- spytał zaspanym głosem zacierając oczy palcami.
- Słyszałem strzały.
- Pewnie ci się zdawało- chciał już kłaść głowę na posłanie, gdy ten niepokojący dźwięk znów zaistniał. – Dobra, też to słyszę- zerwał się.
Wyszliśmy z namiotu, nie wiedząc, o co chodzi.
- To stamtąd!- wręcz krzyknąłem pokazując na wschód.
- Ale tam są dziewczyny!
- Właśnie dziewczyny- podkreśliłem dobitnie.
Dobrze, że oboje zawsze mamy przy sobie broń, nawet jeśli jedziemy na ryby. Zostawiliśmy wszystko i popędziliśmy do auta. Usiadłem za kierownicą, a Evan koło mnie. Szybko odpaliłem pojazd i z wielką prędkością wyjechałem dróżką na opuszczoną jezdnię kierując się do domu.
- Gościu, uspokój się- ton przyjaciela wydawał się na pewno nie tak zdenerwowany jak mój.
- Tam jest Destiny!- krzyknąłem.
Czułem w sobie troskę o nią. Nie ważne było, że się pokłóciliśmy. Ważna była ona. Wyjechaliśmy z zakrętu prowadzącego nad jezioro i z daleka zobaczyłem już trzy sylwetki. Tylko dlaczego trzy?!
Od razu rozpoznałem Dest po jej ruchach. Stała jak wryta, ale za nią ktoś był i to na pewno nie Louise. Kobieta stała przed nią z pistoletem wyciągniętym w stronę dziewczyny. Zaczęło się we mnie gotować, gdy rozpoznałem w nieznajomej osobie Raymund’a.
- To…to Raymund- odezwał się przerażony Evan.
Nie patrząc na nic po prostu zatrzymałem auto skręcając w kolejną dróżkę przysłoniętą wysokimi drzewami. Było ciemno, więc miałem nadzieję, że mnie nie zauważą. Oboje wysiedliśmy turlając się jak żołnierze w rowie. Byłem wściekły, ale wiedziałem, że muszę się opanować, jeśli chcę żeby Destiny przeżyła. Najbardziej zastanawiało mnie to, dlaczego Louise celuje właśnie w dziewczynę zamiast w Raymund’a. Wyciągnąłem broń z kieszeni bluzy i wychyliłem lekko głowę, aby zbadać całą sytuację. Dest nie miała szans. Obie sylwetki celowały w nią pistoletem. Gotowało się we mnie, gdy zobaczyłem dziewczynę w takim stanie. Jej ubranie było całe poszarpane jak po wielkiej bójce. Miała rany na twarzy, które i tak bez dostępu światła były dosyć wyraźne. Nie chciałem nawet wiedzieć, jak czuje się Evan, kiedy widzi swoją kobietę, która próbuje zabić Destiny. Louise uśmiechała się pełna satysfakcji, a Raymund nic nie mówił. Mój przyjaciel, mimo wielkiego bólu w sercu skierował broń na Lou i czekał na mój znak, kiedy będzie musiał nacisnąć spust. Jego oczy stały się zaszklone. Serce biło mi jak opętane, gdy oglądałem całą sytuację. Tak potwornie bałem się o tą dziewczynę. Wychyliłem dłoń zaciśniętą wokół broni i wcelowałem w Raymunda. Dałem znać Evan’owi i po chwili nasze kulki poleciały w wymierzone cele. Jednak coś poszło nie tak. Mężczyzna, którego tak nienawidziłem dostał, lecz stał nieruchomo śmiejąc się. Spojrzał w moją stronę i on nacisnął spust celując w Destiny. Louise legła na ziemię, tak samo jak brązowooka. Serce mi pękło. Od razu wybiegłem z rowu i przytuliłem tą zbuntowaną dziewczynę klękając przy niej. Kulka lekko drasnęła ją w wcześniej zranione ramię. Krew zaczęła się sączyć z bandaża.
„Ty to masz szczęście”.
W duszy uśmiechnąłem się, że jedynie tylko tak ucierpiała. Otworzyła oczy pełne łez, ale jej kąciki ust uniosły się, gdy zobaczyła mnie.
- Udawaj, że nie żyję- wyszeptała z chrypką w głosie znów zamykając swe powieki.

Załapałem, o co chodzi. Przycisnąłem jej głowę do swojej klatki piersiowej. Zacząłem łkać i wykrzykiwałem jej imię na wszystkie strony. Cóż okazało się, że oboje byliśmy dobrymi aktorami. Evan zaczął strzelać w stronę Raymund’a raniąc go w nogę. Mieliśmy go. Dziwiło mnie jedynie to, że przyjechał tu bez żadnych swoich gości. A może tym gościem była Louise? 

________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział, o który mnie prosiliście. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie kilka komentarzy. 
Następny jutro, przynajmniej postaram się. 
W zakładce KONTAKT macie mojego ask'a. Możecie tam zadawać pytania dotyczące opowiadania, jak i mnie. *_*

4 komentarze:

  1. Więc...super rozdział. Nie mogę doczekać się następnego! Moja ukochana BFF!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaajjjeebbiissstttyyyyy <3 Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Destiny <3
    Kocham to i Kocham cie xD :D
    Czekam na nn
    U mnie już jest nowy:
    http://sweet-secrets-ashley.blogspot.com/2013/07/rozdzia-5.html
    Zapraszam! ;*

    OdpowiedzUsuń