- Ile jeszcze?- pytał chłopak ciągnąc się za mną z
torbami.
- Dopiero się rozkręcam- zaśmiałam się pędząc do
kolejnego sklepu.
Sklepy w LA znacznie różniły się od innych. Można było w
nich siedzieć od rana do nocy i przymierzać wszystko. Śmiałam się z Justina,
gdy biegł za mną zdyszany, gdy ja już pędziłam do następnego butiku.
Popchnęłam szklane drzwi. Moim oczom ukazały się wieszaki
z nowymi kolekcjami. Przerzuciłam torby za ramię i zaczęłam przeszukiwać
ubrania. Młoda ekspedientka z krótkimi, blond włosami z ciemnym pasemka
podeszła do mnie z uśmiechem. Wiedziałam, że musiała być uśmiechnięta, gdyż to
była też jej praca.
- Mogę w czymś pomóc?- spytała uprzejmie.
- Nie, dziękuję.
Moją uwagę przykuł manekin, a dokładnie sukienka na nim.
Jej brokatowe dodatki, pięknie uszyte wykończenia i jeszcze ten czarny kolor
dodawały temu materiałowi wyrafinowania. Od razu wzięłam jedną sztukę i udałam
się do przymierzalni z zieloną zasłoną. Przebrałam się i spodobało mi się to,
co zobaczyłam w lusterku. Idealnie dopasowany krój, długość sięgająca do połowy
ud. Czegoś mi brakowało. A tym czymś były buty, najlepiej szpilki.
- Ymm… przepraszam- rozpoznałam głos młodej blondynki
przed przymierzalnią.
- Tak?- wychyliłam głowę łapiąc się palcami o drewnianą
powłokę.
- Pani chłopak mówi, żeby się Pani pośpieszyła.
- To nie jest mój chłopak- zaprzeczyłam szybko.
„Ale ty chcesz żeby był”- odezwała się moja
podświadomość.
- Brat?
- Nie. Kolega- odpowiedziałam.
- Sukienka na jego konto?
- Tak- zaśmiałam się.
- Dobry towar- uśmiechnęła się i odeszła.
Sama nie wiem, czy określenie „dobry towar” skierowany
był w stronę Justina, czy sukienki.
Uśmiechnęłam się lekko
i wróciłam głową do przymierzali szczelnie zasłaniając ją. Dmuchnęłam
powietrzem w górę, tak że moje włosy uniosły się opadając na moje czoło.
Stałam przy kasie z nowo zakupionym ubraniem uśmiechnięta
i cała w skowronkach. Jednak zauważyłam, że gdy Justin spojrzał na kasjerkę,
jej twarz pokryła się rumieńcem. Dlaczego on tak na nie działał?
Sama nie wiem. To może przez to spojrzenie, cudowne i
pełne usta i mięśnie, którymi potrafił się wyręczyć, jeśli chodziło o bójki.
- Chodźmy już- wzięłam torbę z lady i pociągnęłam za sobą
chłopaka.
Jego oczy powędrowały na moją osobę z uśmieszkiem.
- Wracajmy do domu.
Staliśmy na zatłoczonym chodniku.
- Tak szybko?- zaśmiał się przejmując ode mnie torbę.
- Jestem zmęczona.
Justin wsadził zakupy do bagażnika. Zasiadłam na miejscu
obok kierowcy napajając się każdym widokiem roześmianego chłopaka.
- I jak?- spytałam wychodząc z łazienki w nowym stroju.
Jego mina mówiła sama za siebie. Zrobił wielkie oczy i
uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Jest…ok.- przeciągał.
- Tylko ok.?- zawiodłam się. Myślałam, że powie, że jest
super lub coś więcej niż tylko „ok”.
- No… ładnie.
Prychnęłam i wróciłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i
oglądałam siebie w nowym ubraniu.

Ściągnęłam sukienkę i schowałam ją do torby. Przebrałam
się w swoje stare ciuchy, jednak założyłam nową bluzkę z napisem „Feel good”.
- Musimy poważnie pogadać- wkroczyłam do salonu, gdzie na
białej kanapie siedział Justin z szklanką herbaty w dłoni.
Zdziwiła go moja reakcja, kiedy wparowałam bez żadnego
uprzedzenia do pokoju jak petarda.
- O czym?- odłożył napój na stolik i spojrzał na mnie
pytająco.
- Skoro mam tu mieszkać, to chcę choć jedną półkę na
ubrania. Przecież nie mogę ich trzymać w torbie- zażądałam.
Skrzyżowałam moje ręce na piersiach i miałam nieugięty
wzrok.
- Uhh…- westchnął.- No dobrze.
Wstał z kanapy, a ja w duchu się ucieszyłam i klasnęłam dłońmi
świętując kolejną wygraną. Zaczęły mi się podobać te wszystkie żądania, a tym
bardziej, że Justin na wszystkie się zgadzał. Już nie widziałam w nim zabójcy, którego
wcześniej mimo wszystko się bałam, ale jako normalnego chłopaka z problemami i
z wielką spluwą pod poduszką.
_________________________________________
To tak jak obiecywałam rozdział już 53. Jak to szybko idzie. Może dodam dzisiaj jeszcze jeden albo jutro po południu, bo jadę w nocy.
To tak jak obiecywałam rozdział już 53. Jak to szybko idzie. Może dodam dzisiaj jeszcze jeden albo jutro po południu, bo jadę w nocy.
Yeaaah! Już się nie mogę doczeeekaaaać!!
Zostawiajcie komentarze !!
Cudowny <3 Czekam na następny, dodaj jeszcze dzisiaj ;)
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!! kocham cię i tęsknię!!!!!! twoja BFF
OdpowiedzUsuńPodoba ni się całe opowiadanie:) czekam na nn . :*
OdpowiedzUsuńfajny ;)
OdpowiedzUsuń