Music

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 53. "Zakupy"

- Ile jeszcze?- pytał chłopak ciągnąc się za mną z torbami.
- Dopiero się rozkręcam- zaśmiałam się pędząc do kolejnego sklepu.
Sklepy w LA znacznie różniły się od innych. Można było w nich siedzieć od rana do nocy i przymierzać wszystko. Śmiałam się z Justina, gdy biegł za mną zdyszany, gdy ja już pędziłam do następnego butiku.
Popchnęłam szklane drzwi. Moim oczom ukazały się wieszaki z nowymi kolekcjami. Przerzuciłam torby za ramię i zaczęłam przeszukiwać ubrania. Młoda ekspedientka z krótkimi, blond włosami z ciemnym pasemka podeszła do mnie z uśmiechem. Wiedziałam, że musiała być uśmiechnięta, gdyż to była też jej praca.
- Mogę w czymś pomóc?- spytała uprzejmie.
- Nie, dziękuję.
Moją uwagę przykuł manekin, a dokładnie sukienka na nim. Jej brokatowe dodatki, pięknie uszyte wykończenia i jeszcze ten czarny kolor dodawały temu materiałowi wyrafinowania. Od razu wzięłam jedną sztukę i udałam się do przymierzalni z zieloną zasłoną. Przebrałam się i spodobało mi się to, co zobaczyłam w lusterku. Idealnie dopasowany krój, długość sięgająca do połowy ud. Czegoś mi brakowało. A tym czymś były buty, najlepiej szpilki.
- Ymm… przepraszam- rozpoznałam głos młodej blondynki przed przymierzalnią.
- Tak?- wychyliłam głowę łapiąc się palcami o drewnianą powłokę.
- Pani chłopak mówi, żeby się Pani pośpieszyła.
- To nie jest mój chłopak- zaprzeczyłam szybko.
„Ale ty chcesz żeby był”- odezwała się moja podświadomość.
- Brat?
- Nie. Kolega- odpowiedziałam.
- Sukienka na jego konto?
- Tak- zaśmiałam się.
- Dobry towar- uśmiechnęła się i odeszła.
Sama nie wiem, czy określenie „dobry towar” skierowany był w stronę Justina, czy sukienki.
Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam głową do przymierzali szczelnie zasłaniając ją. Dmuchnęłam powietrzem w górę, tak że moje włosy uniosły się opadając na moje czoło.

Stałam przy kasie z nowo zakupionym ubraniem uśmiechnięta i cała w skowronkach. Jednak zauważyłam, że gdy Justin spojrzał na kasjerkę, jej twarz pokryła się rumieńcem. Dlaczego on tak na nie działał?
Sama nie wiem. To może przez to spojrzenie, cudowne i pełne usta i mięśnie, którymi potrafił się wyręczyć, jeśli chodziło o bójki.
- Chodźmy już- wzięłam torbę z lady i pociągnęłam za sobą chłopaka.
Jego oczy powędrowały na moją osobę z uśmieszkiem.
- Wracajmy do domu.
Staliśmy na zatłoczonym chodniku.
- Tak szybko?- zaśmiał się przejmując ode mnie torbę.
- Jestem zmęczona.
Justin wsadził zakupy do bagażnika. Zasiadłam na miejscu obok kierowcy napajając się każdym widokiem roześmianego chłopaka.

- I jak?- spytałam wychodząc z łazienki w nowym stroju.
Jego mina mówiła sama za siebie. Zrobił wielkie oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Jest…ok.- przeciągał.
- Tylko ok.?- zawiodłam się. Myślałam, że powie, że jest super lub coś więcej niż tylko „ok”.
- No… ładnie.
Prychnęłam i wróciłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i oglądałam siebie w nowym ubraniu.
Czy wyglądałam tylko ok? Moja mina zesmutniała, gdy po głowie chodziły mi słowa „jest…ok.”. Ja nie chciałam wyglądać ok., ja chciałam wyglądać świetnie. Dawno się widziałam w sukience, ani w czymś kobiecym. Zawsze były to jakieś ciuchy wyciągnięte z szafy, w której niewiadomo ile leżały. Chciałam poczuć się piękna jak każda dziewczyna w moim wieku.
Ściągnęłam sukienkę i schowałam ją do torby. Przebrałam się w swoje stare ciuchy, jednak założyłam nową bluzkę z napisem „Feel good”.
- Musimy poważnie pogadać- wkroczyłam do salonu, gdzie na białej kanapie siedział Justin z szklanką herbaty w dłoni.
Zdziwiła go moja reakcja, kiedy wparowałam bez żadnego uprzedzenia do pokoju jak petarda.
- O czym?- odłożył napój na stolik i spojrzał na mnie pytająco.
- Skoro mam tu mieszkać, to chcę choć jedną półkę na ubrania. Przecież nie mogę ich trzymać w torbie- zażądałam.
Skrzyżowałam moje ręce na piersiach i miałam nieugięty wzrok.
- Uhh…- westchnął.- No dobrze.

Wstał z kanapy, a ja w duchu się ucieszyłam i klasnęłam dłońmi świętując kolejną wygraną. Zaczęły mi się podobać te wszystkie żądania, a tym bardziej, że Justin na wszystkie się zgadzał. Już nie widziałam w nim zabójcy, którego wcześniej mimo wszystko się bałam, ale jako normalnego chłopaka z problemami i z wielką spluwą pod poduszką. 
_________________________________________
To tak jak obiecywałam rozdział już 53.  Jak to szybko idzie. Może dodam dzisiaj jeszcze jeden albo jutro po południu, bo jadę w nocy.
Yeaaah! Już się nie mogę doczeeekaaaać!! 
Zostawiajcie komentarze !!

4 komentarze:

  1. Cudowny <3 Czekam na następny, dodaj jeszcze dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!!!!!!!! kocham cię i tęsknię!!!!!! twoja BFF

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba ni się całe opowiadanie:) czekam na nn . :*

    OdpowiedzUsuń