Music

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 54. "Nie puszczaj mnie"

- Musisz się nauczyć samoobrony, wiesz tak w razie wypadku.
- W razie wypadku? Co to ma oznaczać?- spytałam lekko wystraszona, bawiąc się rowkiem poduszki.
- No wiesz…
- No nie wiem.
- Gdyby taki na przykład się zbudził przed twoim wyjściem. Są różne sytuacje- powiedział na jednym wdechu.
- Ale się nie zbudzi, prawda?- przeraziłam się.
Co by było, gdyby na serio mnie zaatakował?
- Nie powinien, ale wolę nie ryzykować- oparł się dłońmi o łóżko, siadając koło moich stóp. – Od jutra zaczynamy trening. Miejmy nadzieję, że zdążymy przed przyszłą sobotą.
- A co jest w przyszłą sobotę?
- Bal, na którym będzie nasza pierwsza ofiara- odpowiedział wpatrując się w sufit.
- Kto nim jest?- zmarszczyłam brwi.
- Bruce Orte. Jutro dowiesz się wszystkiego. Idź spać- rzucił kładąc się koło mnie na poduszkę.
Chłopak zgasił nocną lampkę i przykrył się kołdrą.
- Justin…- wyjąkałam.
- Hm?- odwrócił się do mnie twarzą patrząc pytająco.
- Boję się- zmrużyłam oczy.
On westchnął głęboko i objął mnie swoim umięśnionym ramieniem powodując, że przytuliłam się do niego. Bijące ciepło od brązowookiego sprawiło, że poczułam się bezpieczna.
- Nie ma czego. Dasz sobie radę- wyszeptał unosząc swój podbródek nad moją głową.
Jego słowa stały się dla mnie ukojeniem. Nasze stopy owinęły się wokół siebie. W końcu się uśmiechnęłam i poczułam, że zaczyna być dla mnie kimś więcej niż mordercą. Zaczynałam go kochać, mimo wszystko.
Spojrzałam na niego z uśmiechem, a on go odwzajemnił. Zahipnotyzował mnie swoim wzrokiem. Te piękne, karmelowe oczy wydawały się takie jasne na tle półmroku, który panował w sypialni. Chłopak wolną dłonią przejechał po moich włosach odgarniając je z mojego czoła. W środku zrobiło mi się tak ciepło. Czułam, że znaczę dla niego coś więcej niż tylko przynęta na narkotyki, jeśli tak to w ogóle można nazwać.
- Tak lepiej- wyszeptał, a ja się zaczerwieniłam.
Nasze oczy nie spuszczały z siebie wzroku. Głęboko i intensywnie wpatrywaliśmy się w siebie. Między nami zaczęła się tworzyć nić zaufania, pożądania i ciekawości.
- Nie puszczaj mnie.
- Nie puszczę, księżniczko- pocałował mnie delikatnie w czoło.
Moje serce zabiło mocniej na to jak mnie nazwał. Ciepło jego ust zostało na mojej skórze. Przyciągnął mnie bliżej siebie i otulił kołdrą.
- Jesteś bezpieczna- wyszeptał.
Uwierzyłam mu. Uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam oczy. Nie zdawałam sobie sprawy, że chłopak, którego wcześniej nienawidziłam, sprawił, że poczułam się bezpiecznie. Dotknęłam jego umięśnionego torsu przez materiał koszulki.
- To mnie gilgocze- zaśmiał się półszeptem.
Natychmiast zabrałam dłoń i schowałam ją pod kołdrę. Czułam, że moje policzki oblewa gorący rumieniec.
- Ale nie powiedziałem, że nie możesz tak robić- powiedział z tym zawadiackim tonem, którego wcześniej nie lubiłam. Teraz wydawał się być bardziej sympatyczny.
Zapanowała chwila ciszy. W mojej głowie biły się myśli, które dotyczyły jego wcześniejszego zdania „Jesteś bezpieczna”. Połowa mnie uwierzyła, a druga miała wątpliwości. Zakłopotana zamknęłam powieki i napawałam się ciepłem płynącym od chłopaka z pięknymi, karmelowymi oczami. Wyglądał jak anioł, mimo tego, że zabijał. W tamtym momencie był mój i nawet na długonoga ruda z baru nie mogła mi go zabrać. Przytuliłam go do siebie mocniej na wspomnienie z jadłodajni. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła. Mogła trwać i trwać.
- Co się stało?- spytał zdziwiony moją reakcją przeczesując moje włosy.
- Nie, nic- mruknęłam.
- Powiedz. Wiem, kiedy kłamiesz.
- Po prostu… obiecaj, że nie zostawisz mnie dla żadnej innej długonogiej nawet na chwilę- wydukałam sama nie wierząc w swoje słowa.
On zachichotał. Spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Obiecuję.

Jego ramię mocniej mnie objęło, tak że teraz nie miałam wyjścia, czy chciałam, czy nie dotykałam jego torsu i nie przeszkadzało mi to. Czułam się bezpiecznie i dobrze w jego towarzystwie. Powoli zapominałam o naszych wszystkich zaistniałych kłótniach. Nie miały żadnego znaczenia. 

____________________________________________________
Więc, ten rozdział musi Wam starczyć na tydzień. 
Dziś w nocy wyjazd! Może mieszka ktoś z Was w Świnoujściu?

I jak Wam się podoba taki Justin? Bo mi BARDZO!
Do zobaczenia! 

5 komentarzy:

  1. Lubie takiego Justina ; 3333333

    Nie wieże ze musimy czekać aż tydzień ; <

    Jakoś damy rade miłych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłych wakacji ! ;* odpoczywaj i wracaj szybkooo ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli potrzebujesz zwiastuna na bloga to zapraszam :
    http://zwiastunowa-garderoba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. oooooooooo słodkie *.*
    Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny !! Kocham Cię ! <3

    OdpowiedzUsuń