Music

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 31. "Obiecaj mi coś"

- To jaka jest prawda?- zapytała po chwili ciągle intensywnie wpatrując się w moją osobę. Znała mnie i wiedziała, kiedy kłamię i to była tym przypadku jej wada.
Zaczęłam nerwowo przegryzać dolną wargę, gdy wpadłam na świetny pomysł.
- Więc, może trochę cię oszukałam. Tak naprawdę Justin jest moim chłopakiem- przełknęłam ślinę na samą myśl o tym- i uciekliśmy razem, bo jego rodzice nas nie akceptują- wydukałam próbując utrzymać poważną minę.
Sara uniosła dłonie do twarzy zaciskając je na ustach. Nie wyglądała na szczęśliwą.
- Destiny, ty musisz o nim coś wiedzieć…- wyszeptała wstając z łóżka. Podeszła do drewnianych drzwi i lekko je uchyliła zaglądając za nimi, czy może czasami Justin tam nie jest. Przekręciła klucz znajdujący się w otworku i głośno westchnęła patrząc w sufit.
Zaniepokoiła mnie jej mina. Podeszła do mnie delikatnie kładąc stopy na drewnianej podłodze. Usiadła naprzeciwko mnie i oplotła moje dłonie swoimi. Intensywnie patrzyła się w moje ślepia, a ja próbowałam coś wyczytać coś z jej niebieskich oczu, od których odbijało się światło z nocnej lampki.
- Justin jest zabójcą- wyszeptała zaciskając moje dłonie. Serce omal mi nie stanęło, a źrenice powiększyły się do maksymalnych rozmiarów, gdy to zdanie wydobyło się z jej ust. Nie miałam pojęcia, skąd ona znała tą tajemnicę chłopaka. Przecież go nie znała. A może jednak?
- Ale ty to wiesz- szepnęła, gdy zauważyła moją minę. Chciałam się cofnąć o kilka dni, aby zapobiec tłumaczeniu się Sarze o Justinie.
- Wiem- odpowiedziałam ciężko zaciskając usta w cienką linię.  
- Jest niebezpieczny. Destiny, on zabija- chwyciła mnie dłońmi na przedramienia oplatając wokół nich palce.
- Wiem- powtórzyłam.
- Może zabić i ciebie- powiedziała dobitnie wpatrując się w moje oczy.
- Nie zabije- wyszeptałam zamykając powieki.
- Nie możesz być tego taka pewna.
- Owszem, mogę- mój wzrok wrócił na nią. Byłam pewna tej odpowiedzi. Justin zabijał, ale nie mnie. Mnie chciał chronić, przynajmniej tak mi się wydawało…
- Ale skąd ty to wiesz?- przypomniałam sobie, że było to trochę nie dorzeczne, że znała taki sekret.
- Słyszałam o nim, jak cię odwiedziłam, wtedy gdy mnie wyprosiłaś- odpowiedziała. Jej palce zwolniły uścisk, a dłonie wróciły na łóżko.
Odetchnęłam głęboko. Tempo mojego serca stało się znów bezpieczne dla mojego zdrowia.
- To nieprawda, że jego rodzice was nie akceptują, racja?- uniosła brwi.
- Tak.
- Uciekacie?- spytała poważnie.
- Jechaliśmy do przyjaciela Justina, ale ja zmieniłam drogę, bo musiałam się z tobą zobaczyć- wytłumaczyłam wszystko na jednym oddechu.
- Obiecaj mi coś- wyszeptała podając mi mały palec u prawej dłoni.
- Co?
- Że nie staniesz się taka jak on- powiedziała błagalnym głosem.

- Nie mogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz