Music

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 8. "Bo mi się to podoba ..."

Wzięłam głęboki wdech, aby zebrać siły i uderzyłam. Lecz niestety usłyszał mnie i odwrócił się wcześniej robiąc unik. Moje lustro potłukło się o próg białej wanny. Jego oczy już nie były brązowe, wręcz kipiały czerwoną barwą. Moje źrenice natychmiast się powiększyły, gdy kawałki lustra znalazły się na podłodze.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam odwracając się w jego stronę.
Stąpał omijając kawałki szkła. Zagrodził mi jedyną drogę ucieczki – drzwi. Jego twarz nagle znalazła się blisko mojej, za blisko.
- Teraz już nie masz wyjścia- szepnął przytrzymując moje ręce, którymi próbowałam się bronić.
- Zawsze jest jakieś wyjście, tylko jeszcze nie wiem, jakie- poprawiłam go miotając się.
Przycisnął moje kostki do ściany, a swoją posturą wręcz mnie zakrył.
- Dlaczego to robisz?- spytałam wręcz zmęczona tym uciekaniem.
- Bo mi się to podoba – uśmiechnął się delikatnie.
„Bo mi się to podoba. Właśnie! Podoba mu się, jak ktoś się go boi! Jeśli nie będę się bała, to da mi spokój. Nie będzie miał już zabawy!”- przyszło mi na myśl, kiedy wsłuchiwałam się w jego słowa.
- Powiem ci, że oprócz mordercą i psycholem jesteś jeszcze włamywaczem!- krzyknęłam podnosząc głos. Pokazałam mu, że się go nie boję i wręcz nim gardzę.
- Może i tak- wzruszył ramionami, jakby to było normalną rzeczą.
- Jak ty tak możesz?- popatrzyłam na niego zabójczo.
- Ale że zabijać, czy bić, czy może włamywać się?- zapytał przegryzając wargę. Jego ton pomimo wszystkiemu był bardzo spokojny.
- Wszystko. Jak możesz żyć ze świadomością, że przez ciebie odszedł człowiek, że nie ma go z twojej winy- chciałam wziąć go na skruchę, jednak pozostawał nieugięty.
- Daję radę. Nie skarżę się- zaśmiał się pod nosem.
Był twardy, starałam się też zachować pozory takiej.
- Więc dlaczego mnie nie zabijesz? Mógłbyś to zrobić. Nic ci nie przeszkadza – zacisnęłam zęby.
Bałam się, że faktycznie może to zrobić, że zaraz sięgnie po kawałek szkła i po prostu mnie zabije. Lecz on zdjął dłonie z moich kostek, popatrzył mi się prosto w oczy i nic nie mówiąc wyszedł. Znów. Coś było nie tak. Oglądnęłam się za nim i zaraz straciłam go z oczu. Poczułam, że może go to zabolało, albo po prostu unikał tego tematu.

„Go zabolało? To jest zabójca, włamywacz i psychol!”- jedna część mego ciała była przeciwna jemu, ale druga chciała mu w jakiś sposób pomóc. Tylko nie wiedziałam jeszcze w jaki.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz