Siedziałam naprzeciwko Louise oraz
Evan’a, a koło mnie swoją pupę na drewnianym obitym skórą krześle usadowił
Justin. Nie odzywałam się do niego po tamtym zdarzeniu. Jedliśmy właśnie
duszonego indyka w sosie pomarańczowym. Para unosząca się nad daniem rozprzestrzeniła
się po całym pomieszczeniu wypełniając je pięknym zapachem. Co chwila czułam na
sobie palący wzrok chłopaka na moim ciele.
- Louise, to jest pyszne- nabierałam
ze smakiem kolejny kawałek za kawałkiem.
- Dziękuję, to moje danie popisowe-
uśmiechnęła się serdecznie.
Nagle poczułam kopnięcie w krzesło.
Mój wzrok wylądował na Justinie. Jego zawadiacki uśmiech wywołał u mnie rozłoszczenie. Na początku mnie całuje i to nawet nieźle, a potem zostawia samą,
jakby nigdy nic. Nie mogłam na to pozwolić, a szczególnie mu. Moja dłoń
zacisnęła się wokół srebrnego widelca i oddałam kopnięcie Justina w jego
krzesło. Próbowałam zachowywać się normalnie, aby Evan i Louise się nie zorientowali,
co się dzieje pod stołem. Wiszący obrus z koronkowymi zakończeniami dosięgał do
moich kolan. Nagle znów poczułam wibracje z siedzenia. Wzięłam głęboki wdech i
spojrzałam mu prosto w te piękne karmelowe oczy świecące zabawieniem. Zmierzyłam
Justina zabójczym wzrokiem. W środku mnie się gotowało. On nie rozumiał, że źle
zrobił, albo po prostu nie chciał zrozumieć. Mój wzrok powędrował na
zdezorientowanych Evana i Louise. Patrzyli na nas z pewnym odstępem, co chwila
spoglądając na siebie z pytaniem. Gdy poczułam znów kopnięcie, nie wytrzymałam.
- Daj mi spokój! Jesteś niedojrzałym
debilem, który tylko wykorzystuje moje uczucia!- wykrzyczałam na cały dom
kierując się w stronę Justina. Wstałam z krzesła na równe nogi i wytarłam usta
zieloną serwetką zwracając uwagę na kąciki ust. Spojrzałam na chłopaka. Opierał
się na łokciu wysłuchując z „uwagą” moją wypowiedz całkowicie ją olewając.
- Uważaj na słowa! Ty nic nie
rozumiesz! Myślisz, że ja czasami nie mam ochoty cię zabić?! Denerwujesz mnie!-
odpowiedział unosząc ton również stając.
Louise i Evan byli zszokowani całą tą sytuacją. Kobieta
próbowała nas uspokoić dołączając się do niemiłej konwersacji.
- Ohoho! Kto tu kogo denerwuje?! To
mnie zabij! Mam już dosyć ciebie i dosyć tego wszystkiego! Jesteś potworem!- w
ostatnim słowie poczułam ukucie w sercu. To wyrażenie wywołało u mnie niesamowite
przygnębienie, ale nie tylko moje zdania były tak okrutne. To że chciał mnie
zabić, to mnie przeraziło i osłabiło najmniejsze nadzieje, które miałam
dotyczące jego.
- Dziękuję Louise za tą kolację, była
pyszna- powiedziałam ze łzami w oczach. Zabrałam ze sobą jedną serwetkę i
wycierałam ją spływające po moim policzku słone krople. Czułam się taka pusta,
nic nieznacząca.
- Jesteś dupkiem!- dodałam wręcz uciekając
do pokoju, który użyczyła nam kobieta.
Stanęłam przed oknem i nie wiedziałam,
co mam robić. Ból, który czułam, on ogarniał mnie całą. Domyślałam się, że
pewnie wpadnie tu Lou, aby mnie pocieszyć, ale ja tego nie chciałam. W takim
momencie znów tęskniłam za Sarą. Ona wiedziałaby, co zrobić w tej sytuacji i
pomogłaby mi. Postanowiłam, że zaryzykuję. Odsunęłam zręcznym ruchem wiszącą
firankę z okna i otworzyłam je na rozcież. Lekko się przestraszyłam, gdy
zobaczyłam wielkiego pająka zwisającego z drugiej strony framugi okna. Zacisnęłam
zęby i zebrałam całe siły, aby uciec. Oparłam się dwoma dłońmi o szyby i
odepchnęłam się, aby wyjść, a raczej wyskoczyć. Wylądowałam jak kot, na
czterech „łapach” na ściółce leśnej z tyłu domu. Spojrzałam w ciemne niebo,
które straszyło. Las wydawał się całkowicie inny niż za dnia. Przypominał różne
scenki z horrorów, kiedy to główni bohaterowie uciekają przed jakimś
psychopatą. Miałam nadzieję, że ze mną tak nie będzie. Moja ulubiona postać z
kryminałów, które kochałam czytać, na pewno wiedziałaby, co ma zrobić i gdzie
uciec, a nie jak ja. Wtedy myślałam tylko o tym, aby znaleźć się jak najdalej
od Justina i tej jego chorej zmiany humorów i uczuć. Zaciągnęłam się świeżym
powietrzem i zaczęłam biec w głąb lasu…
_________________________________________________________
No to w końcu WAKACJE!!! Cieszycie się, bo ja baaardzo!
Tak sobie ostatnio myślałam, bo wchodzi Was tu nawet sporo, co widać po wyświetleniach, a mam mało komentarzy. Zależy mi na nich, bo dzięki temu wiem, co myślicie o moim opowiadaniu. Mam nadzieję, ze wam się podoba i będę się starać, żeby tak było.
Macie jakieś plany na WAKACJE?!
A co do Destiny i Justina. Jak myślicie on ją dogoni, czy może coś się stanie w lesie, co całkowicie zmieni jeszcze bardziej jej życie?
Dowiecie się tego w następnych rozdziałach w najbliższych dniaach. ^^
_________________________________________________________
No to w końcu WAKACJE!!! Cieszycie się, bo ja baaardzo!
Tak sobie ostatnio myślałam, bo wchodzi Was tu nawet sporo, co widać po wyświetleniach, a mam mało komentarzy. Zależy mi na nich, bo dzięki temu wiem, co myślicie o moim opowiadaniu. Mam nadzieję, ze wam się podoba i będę się starać, żeby tak było.
Macie jakieś plany na WAKACJE?!
A co do Destiny i Justina. Jak myślicie on ją dogoni, czy może coś się stanie w lesie, co całkowicie zmieni jeszcze bardziej jej życie?
Dowiecie się tego w następnych rozdziałach w najbliższych dniaach. ^^
Super rozdział. Ciekawa jestem co się wydarzy dalej...
OdpowiedzUsuńno serio? Boga w sercu nie masz żeby przerywać w takim momencie?! czekam na nn. Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńJejciu !! Chce juz kolejny , jak ja mam normalne funkcjonowac bez rozdzialu ? TAK , JESTEM UZALEZNIONA OD TEGO OPOWIADANIA !!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze! :*
Wydaje mi się że Justin będzie szukał Destiny ale i tak coś się w lesie stanie <3
JEST ŚWIETNE! PISZ NASTĘPNY ROZDZIAŁ! ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńopowiadanie- mega ! pisz dalej !! <3
OdpowiedzUsuńa tak apropo kiedy kolejny rozdział ??
Świetne, pisz jak najwięcej rozdziałów. :*
OdpowiedzUsuńJESTEŚ CUDOWNA <3 KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE !!
OdpowiedzUsuń