- Kierujesz- oznajmił.
Ufał mi? Nie wiem.. Wzięłam do rąk poskładaną mapę. Rozłożyłam
ją i wzrokiem przejeżdżałam po niej szukając nijakiego Rootford. Jednak
znalazłam też Wertmund. Tam miałam zamiar nas poprowadzić, pomimo Justina.
Chciałam się znaleźć przy Sarze, mojej Sarze.
- Znalazłaś?- spytał zaglądając na mapę.
- Tak- odpowiedziałam skupiając się na napisie „Wertmund”.
Spojrzałam, gdzie jesteśmy patrząc na mapę.
„A więc jeśli skręcimy teraz w lewo, droga poprowadzi nas
do Sary”
- Skręć w lewo- poinformowałam wskazując palcem na
zjeżdżający pas drogi.
Posłuchał się mnie. Wewnątrz uśmiechałam się z
zadowoleniem. Spojrzałam na niego z podniesionymi kącikami ust.
- Dlaczego akurat Rootford?- spytałam.
- W Rootford mieszka Evan, mój przyjaciel. Pomoże nam
załatwić sprawę z Raymund’em- wytłumaczył nie tracąc wzroku z drogi. Jego palce
powędrowały na wmontowane radio. Nacisnął na srebrny guziczek. Z głośników
zaczęły lecieć nuty Ed’a Sheeran’a. Chłopak uśmiechnął się do mnie widząc, że
moja noga wystukuje rytm piosenki o podłoże. W aucie zrobiło się duszno.
Otworzyłam lekko szybę, aby wpuścić trochę świeżego powietrza. Spojrzałam na
drogę. Samochody jeździły z wielką prędkością dorównując nam. Wyglądało to jak
jeden wielki wyścig. Dźwięki muzyki przerywały głośne podmuchy wiatru wydobywające
się ze szczeliny.
- Może włączę klimatyzację?- zaproponował chłopak patrząc
na mnie pytająco. Kiwnęłam głową na zgodę i przymknęłam szybę. Chłopak nacisnął
kolejny guziczek, a z otworków wyleciało chłodne powietrze dające mi ukojenie w
ten upalny dzień. Odetchnęłam z ulgą, gdy chłód owiał moje włosy rozwiewając je
do tyłu. Justin założył swoje czarne okulary przeciw słoneczne, gdyż słońce
świeciło prosto w nasze twarze.
- Powiesz mi coś o sobie?- zapytał spoglądając na moją
osobę.
- Raczej powinnam się ja o to spytać- odpowiedziałam poprawiając
włosy.
- Pójdźmy na kompromis. Ja ci zadam pięć pytań i ty mi pięć,
okej?- zaproponował.
Skoro tak chciał, to nic nie miałam do stracenia. Zgodziłam
się.
- Ile masz lat?- spytał.
- Dziewiętnaście- odpowiedziałam krótko i bez żadnych
uczuć.
- Czy żałujesz, że mnie poznałaś?
- Czasami – znów mój ton się nie zmieniał.
- Jak się czujesz po zabiciu kolejnej osoby?- w jego
głosie wyczułam zadrwienie.
- Nic nie czuję- oznajmiłam szorstko. Taka była prawda.
Nic nie czułam.
- Masz ochotę mnie zabić?
- Trochę- odpowiedziałam ściszona.
- Dlaczego mnie pocałowałaś wtedy w lesie?- to pytanie
mnie powaliło. Nie znałam na nie odpowiedzi.
- To ty mnie pocałowałeś- wybroniłam się.
- Ale ty odwzajemniłaś to.
- Ale ty pierwszy dotknąłeś moich ust- powiedziałam
głośniej.
- Mogłaś mnie strzelić w twarz, ale tego nie zrobiłaś-
rzekł drwiąco.
- Mogłeś mnie zabić, ale tego nie zrobiłeś-
odpowiedziałam z ironią.
- Dobra. Koniec- spoważniał.
Zgasiłam go. Nie miał żadnych wytłumaczeń na swoje
zachowanie. Odwróciłam wzrok na szybę obok mnie. Jechał tam czerwony kabriolet.
Za jego kierownicą siedział mężczyzna z ciemnymi włosami. Spojrzał na mnie w
tym samym czasie i uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby. Speszyłam się,
gdy poczułam szturchnięcie mojego kolana. Odwróciłam się w stronę Justina. Nie
był zadowolony.

Super!!!!!
OdpowiedzUsuń