Po chwili jego twarz
znalazła się tuż naprzeciwko mnie. Czułam jak mój oddech przyśpieszył. Jego
włosy były w lekkim nie ładzie, a czarna skóra idealnie układała się na jego
plecach.
- Co mogę podać?-
wydukałam próbując nie zwracać uwagi na przerażone miny gości.
- Szklankę wody-
odpowiedział opierając się dłońmi o blat.
Podałam mu napój, a on go
wziął i skierował płyn do ust biorąc mały łyk. Usiadł na barmańskim krześle
oprawionym sztuczną, brązową skórą. Oparł się łokciami o oparcie i odwrócił się
w stronę telewizora. Po pomieszczeniu rozniósł się gwar szeptów. Wzięłam
głęboki wdech i klapnęłam na czerwonym krześle za blatem. Tom spojrzał na mnie
pytająco, co chwila zerkając na siedzącego chłopaka przede mną. Zmarszczyłam
czoło, nie wiedząc, o co mu chodzi. Istota w skórze wpatrywała się uważnie w
telewizor oglądając dalsze wiadomości. Chrząknął pod nosem patrząc na „skrzata”.
Kiwnął głową pokazując mu drzwi. Mężczyzna wstał z kamienną miną i wyszedł. Za
nim podążyły kolejne osoby. W końcu w pomieszczeniu zostałam tylko ja,
nieznajomy oraz Markus. Puls przyśpieszył, kiedy chłopak odwrócił się twarzą do
mnie. Odwróciłam wzrok, udając, że nie widzę. Wzięłam do ręki szklankę i
zaczęłam wycierać ją szmatką.
- Popatrz na mnie-
usłyszałam głos za mną. Był taki sam jak ostatniego wieczoru. Zwróciłam się w
jego stronę.
- A więc tu pracujesz-
pokazał scenicznie ręką po stolikach odbijających światło z zewnątrz.- A jak
masz na imię?- zapytał hipnotycznie patrząc w moje oczy.
- To nie powinno pana
obchodzić- burknęłam.
- Destiny, co tam tak
cicho?- wtrącił się Markus wyglądając przez okienko.
Zacisnęłam zęby i
spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Zobaczył nieznajomego i natychmiast
cofnął głowę.
- A więc Destiny-
podkreślił moje imię- ładne masz imię- uśmiechnął się pokazując swoje białe
ząbki.
- Dziękuję- odpowiedziałam
ze sztucznym uśmiechem.
Chłopak nagle wstał z
krzesła odwrócił się w stronę drzwi i po prostu wyszedł bez słowa. Zostawił na
blacie pół pełną szklankę i mój naprawiony telefon.
- Poszedł już?- zapytał
Markus wystawiając swoją twarz, kiedy usłyszał dźwięk dzwonka.
- Tak – wydukałam osłupiana.
Wzięłam do rąk fioletową komórkę. Działała. Na ekranie widniały ryski od
uderzenia, ale wszystko było jak wcześniej.
- Kim on jest?- zapytałam
oglądając telefon.
- Nie wiesz? To Justin
Bieber- odpowiedział marszcząc czoło.
„Justin” to imię zaszyfrowało mi się w pamięci. Tylko dlaczego wszyscy
mieli miny, jakby się go bali. Nie zadawałam już więcej pytań. Klapnęłam bez
słowa na krzesło. Patrzyłam się w telewizor, ale treść mówiona przez reporterkę
nie docierała do mojego mózgu. Słowa jednym uchem wlatywały, a drugim
wylatywały. W mojej głowie informacje toczyły wojnę, o to, które są prawdziwe, a które są tylko wytworem mojej wyobraźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz