Music

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 4. "To Justin Bieber"

Po chwili jego twarz znalazła się tuż naprzeciwko mnie. Czułam jak mój oddech przyśpieszył. Jego włosy były w lekkim nie ładzie, a czarna skóra idealnie układała się na jego plecach.  
- Co mogę podać?- wydukałam próbując nie zwracać uwagi na przerażone miny gości.
- Szklankę wody- odpowiedział opierając się dłońmi o blat.
Podałam mu napój, a on go wziął i skierował płyn do ust biorąc mały łyk. Usiadł na barmańskim krześle oprawionym sztuczną, brązową skórą. Oparł się łokciami o oparcie i odwrócił się w stronę telewizora. Po pomieszczeniu rozniósł się gwar szeptów. Wzięłam głęboki wdech i klapnęłam na czerwonym krześle za blatem. Tom spojrzał na mnie pytająco, co chwila zerkając na siedzącego chłopaka przede mną. Zmarszczyłam czoło, nie wiedząc, o co mu chodzi. Istota w skórze wpatrywała się uważnie w telewizor oglądając dalsze wiadomości. Chrząknął pod nosem patrząc na „skrzata”. Kiwnął głową pokazując mu drzwi. Mężczyzna wstał z kamienną miną i wyszedł. Za nim podążyły kolejne osoby. W końcu w pomieszczeniu zostałam tylko ja, nieznajomy oraz Markus. Puls przyśpieszył, kiedy chłopak odwrócił się twarzą do mnie. Odwróciłam wzrok, udając, że nie widzę. Wzięłam do ręki szklankę i zaczęłam wycierać ją szmatką.
- Popatrz na mnie- usłyszałam głos za mną. Był taki sam jak ostatniego wieczoru. Zwróciłam się w jego stronę.
- A więc tu pracujesz- pokazał scenicznie ręką po stolikach odbijających światło z zewnątrz.- A jak masz na imię?- zapytał hipnotycznie patrząc w moje oczy.
- To nie powinno pana obchodzić- burknęłam.
- Destiny, co tam tak cicho?- wtrącił się Markus wyglądając przez okienko.
Zacisnęłam zęby i spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Zobaczył nieznajomego i natychmiast cofnął głowę.
- A więc Destiny- podkreślił moje imię- ładne masz imię- uśmiechnął się pokazując swoje białe ząbki.
- Dziękuję- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
Chłopak nagle wstał z krzesła odwrócił się w stronę drzwi i po prostu wyszedł bez słowa. Zostawił na blacie pół pełną szklankę i mój naprawiony telefon.
- Poszedł już?- zapytał Markus wystawiając swoją twarz, kiedy usłyszał dźwięk dzwonka.
- Tak – wydukałam osłupiana. Wzięłam do rąk fioletową komórkę. Działała. Na ekranie widniały ryski od uderzenia, ale wszystko było jak wcześniej.
- Uff- westchnął kucharz.
- Kim on jest?- zapytałam oglądając telefon.
- Nie wiesz? To Justin Bieber- odpowiedział marszcząc czoło.

„Justin” to imię zaszyfrowało mi się w pamięci. Tylko dlaczego wszyscy mieli miny, jakby się go bali. Nie zadawałam już więcej pytań. Klapnęłam bez słowa na krzesło. Patrzyłam się w telewizor, ale treść mówiona przez reporterkę nie docierała do mojego mózgu. Słowa jednym uchem wlatywały, a drugim wylatywały. W mojej głowie informacje toczyły wojnę, o to, które są prawdziwe, a które są tylko wytworem mojej wyobraźni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz