W kuchni ostrożnie wyjęłam
nóż z szafki. Obawiałam się, że za drzwiami może stać Justin gotowy mnie zabić.
Uważnym krokiem zbliżałam się do źródła pukania. Kierowałam stopy, aby tylko
nie nadepnąć na skrzypiącą część paneli. Osoba za drzwiami wydawała się czegoś
chcieć, bo nie przestawała pukać. Spojrzałam przez judasz delikatnie się
unosząc na jednej nodze. Widok, który zobaczyłam uspokoił mnie. Odetchnęłam z
ulgą, gdy zobaczyłam Sarę. Młoda blondynka o zielonych oczach była moją
przyjaciółką. Ufałam jej, była jedyną osobą znająca mnie całą. Wiedziała, jaka
jestem, znała moje sekrety. Ona mieszkała za miastem, więc widziałyśmy się dość
rzadko. Często za nią tęskniłam, szczególnie, że byłam tu sama, sama jak palec.
Blondynka nie przestawała pukać, wiedziała, że jestem w domu. Otworzyłam drzwi
z ulgą i uśmiechem.
- Cześć De-e-estiny-y-
powiedziała urywając, kiedy zobaczyła mnie z nożem w ręku.- Po co ci ten nóż?
- Wchodź!- wciągnęłam ją
za dłoń do środka oglądając się czy na zewnątrz, ktoś nas nie obserwuje, na
przykład ktoś taki jak Justin. Spojrzałam w prawo i w lewo. Nic niepokojącego
nie zauważyłam oprócz kobiety z meszkiem pod nosem oglądającą jak rośnie trawa.
Zamknęłam drzwi na zamek i odetchnęłam z ulgą.
- O co ci chodzi? –
zapytała zdziwiona przyjaciółka. Prawie o niej zapomniałam.
- Sara!- krzyknęłam
rzucając się na jej szyję z wielkim uściskiem. – O nic chodzi. Co ty tu
robisz?- próbowałam zmienić temat, jednak jej mina była poważna. Wiedziała, że
coś jest nie tak.
- Mów natychmiast! –
zażądała krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Może się czegoś
napijesz?- zaproponowałam idąc korytarzem do kuchni.
- Dest…- w jej głosie wyczułam,
że się nie podda i będzie mnie męczyć dopóki się nie dowie wszystkiego.
- Kawa? Herbata?-
odwróciłam wzrok w stronę wiszących, drewnianych półek oglądając pudełko od
różnych herbat i innych.
- Nie wyjdę, póki się nie
dowiem, o co chodzi. Siadaj i mów- wskazała ręką na sofę.
Poddałam się i klapnęłam
koło niej na siedzeniu.
- Więc?- moje przesłuchanie
się zaczęło. – Dlaczego trzymałaś w dłoni nóż? Po co ci on?
- Wiesz bezpieczeństwo
przede wszystkim- uśmiechnęłam się żartobliwie, jednak ona zmierzyła mnie
wzrokiem. Nie uwierzyła.
- A prawdziwy powód?
- Uhh… mam problem, ale
nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy ty też będziesz w niebezpieczeństwie-
powiedziałam wszystko na jednym wdechu. Nie mogłam pozwolić, aby Sam była
zagrożona, tak jak byłam ja. Ona na to nie zasłużyła. Była dobrą osobą, o
złotym sercu. Nie należała się jej kara za to, że ja za dużo powiedziałam. Bałam
się, że on może mnie obserwować, że może nawet teraz widzi mnie, a ja o tym nie
wiem. Może czekał przed domem i obserwował mnie z okien. Ale skąd on mógł
wiedzieć, gdzie mieszkam.
- Destiny, zaczynam się
bać- złapała mnie za rękę- ale wierzę, że jakoś razem to zdołamy pokonać. Tylko
mi powiedz- wpatrywała się w mnie tymi swoimi zielonymi jak szmaragdy oczami.
- Nie! Nie zrobię ci tego!
– wstałam z kanapy podchodząc do okien. Nie zauważyłam żadnego oprócz sąsiadów
oraz Sam samochodów.
- Ale jak mi nie powiesz,
będzie gorzej. Wiesz, że możesz na mnie liczyć- znalazła się koło mnie mówiąc
tym spokojnym i ciepłym głosem.
- Nie może być gorzej-
zaprzeczyłam.- Nawet nie wiesz, w jakim bagnie jestem. Chodź ty nie naciskaj na
mnie. Robię to dla twojego dobra. Będzie lepiej jak już pójdziesz-
odpowiedziałam ciężko. Nie chciałam jej zranić.
Zrobiła smutną minę,
zabrała swoją błękitną torebkę z kanapy i podążyła w stronę drzwi.
- Pamiętaj zawsze możesz
mi wszystko powiedzieć, ale skoro jest tak źle, jak mówisz, uważaj na siebie.
Pa, Destiny- uśmiechnęła się i wyszła. W jej oczach był smutek, a ja czułam się
podle. Usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Usiadłam na kanapie i
schowałam twarz w dłoniach. Miałam złe przeczucia. Poszłam do swojego pokoju.
Nie mogłam wytrzymać tej całej presji. Jego słowa „Pożałujesz tego” zmusiły
mnie do głębszej refleksji, która wprowadziła mnie w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz