Music

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 41. "Zgiń w piekle"

 Dwa dni później…
Nadal mieszkaliśmy u Evan’a i Louise. Z Justinem w ogóle nie rozmawiamy od naszej sprzeczki, a jak wymienimy kilka zdań, to jest to zazwyczaj kolejna kłótnia. Miałam tego dosyć. Dobrze, że Louise wspierała mnie i mówiła wszystko, co on jej powiedział. Niektóre słowa sprawiały mi wielką przykrość, gdyż nie sądziłam, że ona tak naprawdę o mnie myśli. Dziś Evan i Justin mieli pojechać na ryby na pobliskie jezioro za Rootford. W końcu miałam szansę, aby nie widzieć GO. Mogłam odpocząć.
Zbliżał się wieczór, gdy wyszli i zostałam tylko ja i Louise. Siedziałam na wygodnej kanapie wpatrując się w literki w kolejnym moim ulubionym kryminale. Przypominał w połowie moje życie. Strach, ucieczki, broń, kłótnie. Czułam się jakbym to ja była bohaterką tej książki, cóż może byłam. Louise przygotowywała kolację. Chciałam jej pomóc, lecz na przekór. No trudno, przecież to ona była gospodynią. W całym domu zaczęło pachnieć serową zapiekanką. Aż mi ślinka leciała. Usiadłyśmy we dwie przy podłużnym stole. Kobieta ostrym nożem kroiła kawałki dania na mój talerz. Zaczęłam ze smakiem jeść. Lou się nie ruszyła, wpatrywała się we mnie intensywnie, aż mnie to trochę zaniepokoiło. Nagle poczułam palący od środka ból w klatce piersiowej. Próbowałam złapać powietrze. Przeraziłam się. Chwyciłam po szklankę stojącej koło talerza wody i natychmiast ona wylądowała w moim przełyku. Co mnie najbardziej zdziwiło, to to że Louise się uśmiechała i nie ruszyła się z miejsca, gdy ja nie mogłam oddychać. Znów złapałam normalne tempo wdechów i wydechów łapiąc się za gardło. Spojrzałam na kobietę. Jej twarz wyrażała zdenerwowanie i wściekłość, tylko nie wiedziałam dlaczego. Wstała z krzesła odsuwając je z siłą, aż podłoga zazgrzytała. Podeszła do mnie wcześniej biorąc coś do dłoni, coś czego nie widziałam wcześniej.
- Louise…- wyjąkałam przerażona jej postępowaniem. Moje serce waliło, a myśli toczyły bitwę, co powinnam zrobić.
- Oj zamknij się!- krzyknęła ostro. W tym momencie zobaczyłam w jej dłoni, coś odbijającego światło. To był nóż. Zerwałam się z krzesła biorąc niezdarnie oddechy, które dawały mi jeszcze trochę życia. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Nic jej nie zrobiłam, a ona próbowała mnie zabić. No cóż, czy ja kiedyś od tego ucieknę?! Czy będę mogła żyć bez obaw, że ktoś mnie zaraz zamorduje?
Ruszyłam korytarzem do łazienki zamykając drzwi na zamek. Nie wiedziałam, za co mam chwycić, żeby jakoś się obronić. Zaczęłam grzebać po szafkach i znalazłam żyletkę Evan’a do golenia. To było jedyne, co przyszło mi do głowy.
- Haha, i tak mi nie uciekniesz!- usłyszałam szyderczy śmiech, który zbliżał się do mnie z każdym krokiem.
Próbowałam opanować oddech, ale nie udawało mi się to. Ręce trzęsły się. Oparłam się plecami o drzwi wysłuchując kroki Louise. Chwila ciszy i wielkie ostrze wybiło się w drewnianą powłokę tuż obok mojej głowy. Zaczęło się wysuwać i uderzać z podwójną siłą w inne miejsce, a ja przerażona natychmiast osunęłam się od nich zaciskając dłoń wokół narzędzia. Jaka była szansa na to, że trafię jej w główną żyłę na szyi? Otóż jedna na tysiąc. Chciałam uciec przez okno, ale było zamknięte od zewnątrz. Znalazłam się w pułapce bez wyjścia. Nie mogłam uwierzyć, że znów jestem zagrożona śmiercią i to jeszcze przez tak „niewinną” kobietę, jaką była Louise.
Drzwi były pełne dziur od ciosów zadanych przez kobietę. Jej oko zatrzymało się na jednym otworku przyglądając mi się z szyderczym uśmiechem pełnym nienawiści. Gdy to straszne ślepie znikło chwilę potem wielki trzask uderzył mi do uszu. Ta drobna blondynka wyważyła jednym kopnięciem drzwi. Moja dłoń mocniej zacisnęła się wokół trzymanego przedmiotu, gdy zobaczyłam ją z nożem w ręku.
- Teraz mi nie uciekniesz. 
Szybkim krokiem szła ku mnie. Serce waliło jak opętane, gdy światło z żyrandola odbijało się od ostrza. Zbliżyła się za bardzo blisko mnie. Jej twarz omal stykała się z moją, gdy ja z przerażeniem chowałam swoją „broń” za plecami.
- Ostatnie życzenie?- zapytała wyciągając na moich oczach nóż.

- Tak. Zgiń w piekle- odpowiedziałam. 

______________________________________________________
I jak podoba Wam się taki obrót spraw? Biedna Destiny, gdzie nie pójdzie, próbują ją zabić. 
Proszę o Wasze opinie. Kocham Was <3

5 komentarzy:

  1. Oczywiście jak zwykle super rozdział... Tylko dlaczego dziewczyno skonczylas na tak ważnym momencie! Ugh nie będę mogła spać przez ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, mam nadzieję że szybko bd następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny rozdział kocham to !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super...W takim momencie!? :*
    No i teraz nie zasnę xD
    Szkoda mi Destiny :(
    Czekam na nn
    Zapraszam do mnie:
    http://sweet-secrets-ashley.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze to powinno byc zakazane konczyc w takim momencie!!! Ja tu sie wczowam przezywam , umieram z emocji i BAM koniec .
    cudowny rozdzial , CZEKAM NA NN <3

    OdpowiedzUsuń